Co u nas.... jakoś leci

Żyjemy urlopem. Znaczy...ja żyję

bo D. wiecznie w pracy ,a Małgosia ma swoje sprawy

A ja załatwiam ,załatwiam,załatwiam...
Jeszcze dwa dni i urlop...
Stresuję się,ale przecież nie my pierwsi i nie ostatni ,którzy lecimy samolotem z dzieckiem

A Małgosia....dalej nie mówi,ale od tygodnia chętnie powtarza słowa za nami

Jej ulubione słowo... "cieszy" czasem dołoży "się".
Małgosia przekonała się do nocnika i już nie płacze na same jego słowo.

Zaczęła chętnie siadać. Traktowała to jako zabawę ,ale najważniejsze ,że się przekonała ,że nie gryzie

No i zrobiła pierwsze siusiu

Przez przypadek ,ale to nic. I tak byłam dumna

Niestety,stwierdzam ,że Małgosia dalej nie wie kiedy chce jej się siusiu,więc nauka to syzyfowa praca

Nie wiem co tam jeszcze u nas.
A co u Was dziewczęta?
Irminko...gratuluję
