Zapomnialam napomknac, ze Western union" po przeprowadzeniu sledztwa stwierdzilo, ze nie odda nam kasy, bo wszystko odbylo sie zgodnie z przepisami. Nie wiem tylko jak skoro to nie Irek odebral te pieniadze...

Spotykamy sie dzis lub jutro z prawnikiem, jak trzeba bedzie to pojde do sadu, telewizji i nie wiem gdzie jeszcze...
A wczoraj wieczorem ktos zapukal do drzwi, bylam przekonana ze to dzieciaki zbieraja slodycze juz na halloween i dla zartu krzyknelam po polsku "nie ma nikogo w domuuuu"

Irek otwiera a tam...policjant.

Okazalo sie, ze sprawa mojego wypadku samochodowego nie zakonczyla sie, bo nie zlozylam zeznan na policji- nie z mojej winy tylko z winy bledu administracyjnego policji na szczescie.
Dzis ide zlozyc zeznania...niby na tym ma sie skonczyc sprawa...zobaczymy.
Dla nie wiedzacych o jaki wypadek chodzi- w maju tego roku jechalam moim kochanym golfikiem i uderzylam w tyl samochodu gwaltownie zatrzymujacego sie na pomaranczowym swietle. Moja wina, nie mam pelnej licencji drogowej angielskiej, dwie osoby z uderzonego samochodu w szpitalu- nie wsiadam do dzis za kierownice...
Takze jak widzicie problemy z policja sie nas trzymaja... zanim przyjehalam do Anglii Irek zdazyl juz zwiedzic komisariat i poznac policjantow- do dzis nam kiwaja na ulicy, no i prawnika.
