Aniula - buty powinno sie podobno wystawic za okno przed slubem zeby szczescie weszlo....
Ja tez nie jestem przesadna, Oosta, masz racje, nei jestesmy ze soba od wczoraj, dorastalismy do tej decyzji dlugo. Nie bylo latwo, ja mam Kasie, M musial z dnia na dzien stac sie ojcem i Panem domu. Potrzebowal czasu zeby zaakceptowac te zmiane, musial nauczyc sie wychowywac mala. Wiecie ze jego siostra, kiedy ja przyjezdzalam na weekendy z Wiednia i mieszkalismy razem od piatku do niedzieli twierdzila ze on powinien do domu wracac na noc, bo mamie sie to niepodoba! Jak M pytal mame o to to nigdy nic takiego nie uslyszal. DO tego jeszcze doszla sprawa ze my nie mowlilsmy rodzicom M na samym poczatku ze ja mam Kasie, nei wiedzielismy czy nam wyjdzie razem, czy cos z tego bedzie, wiec nie chcialismy robic dziecku piany w glowce. Po 2 miesiacach M powiedzial rodzicom ze ja nie jestem sama, ze mam Kasie (miala wtedy 4 latka) i ze on bedzie z nami mieszkal i ja wychowywal a oni na to ze rozumieja ze kazdy z nas ma swoje zycie i roznie ono wiedzie. MAcka siostra przez te 2 pierwsze miesiace namawiala nas zeby im nic nie mowic bo przeciez jak sie rozstaniemy to co bedzie, po drugie jak oni zareaguja, bla bla bla....Oczywiscie M im potem powiedzial ze ona chciala to przed nimi ukrywac, mama byla oburzona! Teraz Kasia jest ich wnuczka, mowi do nich babciu, dziadku, a siostre M szlag trafia bo ma 33 lata i jeszcze dziecka nie ma. Moj tesc powiedzial ze ona poprostu jest zazdrosna ze nam sie udalo, ze my moglismy zbudowac szczescie zapominajac o ciezkich chwilach zycia.