Dziewczyny z tym spotkaniem przed blokiem to jest u nas tak, że Pan Młody podjeżdza ja schodzę na dłó przed blok witam się z nim i jego rodzicami (niektórzy mówią że ze wszystkimi ale chyba bym do północy sie witała

) i potem truptamy na górę na błogosławieństwo.
Idą rodzice, młodzi, dziadkowie i chrzestni, reszta sie nie zmieści

Potem znów na dół i do Kościoła.
Jest to cholernie niewygodne no ale taka tradycja.
Aha ja jestem okropnie nastawiona na błogosławieństwo samego młodego u niego w domu. To jest bez sensu, no chyba że młody wyprowadza się z domu. W okolicach Wrocka skąd jestem tego wogóle nie ma a tu takie idiotyzmy się robi. Przecież błogosławi sie przyszłych małżonków a nie jego samego bo i po co?!
