Wiesz? bo to wszystko rozchodzi się o to, ze Ja, będąc na ich miejscu miałabym ich na względzie jeśli wiem, że wczesniej odemnie zajmowali kosciół i organizacje i nie wtryniłabym sie w ten sam kosciół co Oni. No ale to JA bym tak zrobiła, a prawda jest taka, ze Oni wcale nie muszą myśleć tak samo jak JA, przecież mogą wziąść ślub w tym samym kosciele, nikt im tego nie zabroni, a to ze ja sie denerwuje, to moj problem, dziwny zapewne problem z ktorym bede musiała sobie poradzic i przetłumaczyc