Heh, to widze, ze nie tylko w moim odliczaniu taka cichosza sie zrobila

jakos tak pustawo ostatnio w odliczaniach

z remontem to łączę się w bólu całkowicie, bo my przez pół roku mieliśmy demolkę, więc wiem jak to jest... robiliśmy totalną rewolucję, zrywanie podłóg, wymiana wszystkich instalacji (wodnej, gazowej, elektrycznej), ogrzewanie podlogowe etc.. wszystko bylo w stanie gołym, do cegieł zryte. Wiec to juz jakby budowa od nowa...Ja płakałam już prawie, bo nie wiedziałam, kiedy się z tego wygrzebiemy. Rozpierducha totalna.. ale jak już był etap, że wszystko było wykończone, tylko kwestia meblowania, to się robiło przyjemniej! Ale wbrew pozorom takie pierdoly tez wymagaja wiele czasu :/ Co do kuchni, to szkoda, że wcześniej nie mówiłaś, my mieliśmy super chłopaków, co nam pod wymiar zrobili kuchnie rewelacyjnie, naprawde moge polecic z czystym sumieniem...
Ale remont trzeba przeboleć... mnie ratowała myśl o stanie końcowym... mieliśmy wizualizacje, wiec namietnie je ogladalam

jeszcze na tyle bylismy w dobrej sytuacji, ze mieszkalismy na czas remontu w drugim mieszkaniu (pietro wyzej), bo inaczej by sie nie dalo po prostu.. bez pradu, gazu, podlogi, mebli bez niczego

czad
