Anusia, myślisz, ż Zuzia jest już na tyle duża, aby zrozumieć, że musi sama usnąć? Wg mnie ta metoda (3-5-7) jest dla starszych maluchów, które sporo potrafią już sobie w główce poukładać. No mój przynajmniej to jeszcze taki głuptasek, że na pewno po zostawieniu go samemu sobie, płaczącego odczuwałby to jako wielką krzywdę.
U nas (tfu tfu aby nie zapeszyć) poprawiło się z zasypianiem na dzienne drzemki. Męczyliśmy się z tym okrutnie- młody był zmęczony, płakał, a ja go trzepałam w wózku, głaskałam, póki nie zasypiał... Teraz z racji tego, że z gondolą trzeba będzie sie niebawem pożegnać, od 3 tygodni drzemkujemy w łóżeczku (albo na spacerze). Usypiam go w ramionach (siedząc) i choć początkowo moim celem było samotne zasypianie małego w łóżeczku, tak teraz zupełnie przeszła mi na to ochota

Usypianie Nikosia zajmuje mi zazwyczaj 3-4 minuty z zegarkiem w ręku, czasami maksymalnie 10 minut. Jest to jedyny czas w ciagu dnia kiedy możemy się poprzytulać. Przy karmieniu, czy zabawie nie wchodzi to w grę, bo za bardzo świruje. Odeszła mi ochota na odbieranie małemu (i sobie) tej odrobiny bliskości...