Też czytałam tą książkę o diecie bez pszenicy, nie pamiętam tytułu, tą na którą jakiś czas temu był szał. A czytałaś "Historię wewnętrzną..."?
U nas Adi miewa momenty, że czegoś nie lubi, w te wakacje z owoców je mi tylko banana, jabłko i arbuza, a jeszcze rok temu jadł wszystkie sezonowe. No i zaczęło się, że nie lubi, bo coś jest nie w takiej formie jak zwykle, np. jaglaną z warzywami zje, cukinie zje, a cukinie faszerowane kaszą jaglaną z warzywami gardzi, nawet jak mu pokroję itp. I taki z niego książę, że karmiony - zje wszystko, a samodzielnie to tylko co lubi.
Parówki nie miał w ustach do dziś, czego moja mam nie może mi wybaczyć

. Ja po prostu nie widzę sensu, nawet jak tam jest 100% mięsa, to jednak to zmielone, a mielonego mięsa to ja nie kupuję.
Anusia, mój długo mięsa nie lubił i się dławił, ugotowane kawałki kroiłam drobniutko, wręcz siekałam i pomieszane z obiadem zjadał. Cały kawałek mięsa do dziś potrafi wypluć, bo ile można żuć

.
Japcio, czasem nie zaszkodzi, ale jednak lepszy mniejszy zdrowy żołądek, niż duży zapchany śmieciami... Nie mam tu na myśli krytyki Ciebie, tylko ogólnie - bo często wlaśnie rodzice dają dziecią te przysłowiowe danonki i inne zapychacze, bo przecież musi coś jeść.