Bożena, wyluzuj. KAŻDY czasem traci cierpliwość. Cholera, ile razy miałam wyrzuty sumienia... Jak się czasem wścieknę i nawet na niego pokrzyczę, to nauczyłam się że warto potem porozmawiać. Więc mówię mu, co mnie zdenerwowało i często po prostu przepraszam za krzyk. Widzę, jak to na niego pozytywnie wpływa. Często zdarza się że zapyskuje mi bądź podniesie głos, a za parę sekund "przepraszam mamo, chciałem inaczej". Dobra mama to nie ta która głosu nie podnosi i nie traci cierpliwości. dobra mama to ta, która traci cierpliwość, ma doły, wzloty, upadki... ale potrafi dogadać się z dzieckiem.
Mój też mi kilka razy powiedział, ze mnie nie kocha. wtedy mówię mu z możliwie stoickim spokojem

"możesz mnie nie kochać. ja i tak cię będę kochała" czy coś w tym stylu. ZAWSZE działa to na niego jak kubeł zimnej wody.
Dziecku czasem potrzebne jest coś co nim wstrząśnie. Jak np wyrzucenie zabawki bądć zabranie pieniędzy na coś tam. Czy groźba wysadzenia go, hehe

to naprawdę nie robi dzieciom krzywdy
Maggi hehe jak raz Dominik zaczął mi tupać nogami(nigdy nie mieliśmy akcji z serii kłade się i rzucam...) to się też uśmiałam i zaczęłam mówić, ciekawe czy bym wyglądała tak samo śmiesznie gdybym tak zaczęła robić. Spojrzał na mnie zdziwiony i się obraził, ale uspokoił

potem oczywiście porozmawialiśmy....
Raz się wkurzył na wakacjach na plaży

bo chciał zostać ale był wykończony no i za dużo słońca już heh. ależ on krzyczał! tak samo byłam niewzruszona, nie było sensu nic mu mówić. Ludzie patrzyli na mnie jak na wyrodną matkę

ale mam to głęboko w nosie.
Mój mały nie ma akcji z kładzeniem się tupaniem itd. Poza jednym wyjątkiem. Jeśli NAPRAWDĘ nie jesteśmy w stanie go zrozumieć, a on chce nam o czymś powiedzieć, potrafi naprawdę się wściec, zacząć skakać i się kręcić czy coś. Cóż. trochę go rozumiem. sama bym się wściekła w takiej sytuacji... Ale jest z dnia na dzień coraz lepiej, bo tłumaczę mu, bardzo dużo że takim zachowaniem nie sprawi, że go zrozumiemy itd.