Anka332, moja była w podobnym wieku jak szła do żłobka. Był dzień zapoznawczy, rodzice byli z dziećmi i wszystko było super więc pierwszego dnia poszła bardzo chętnie. Drugiego dnia już nie była taka zadowolona bo wiedziała już, że mamy z nią w tym czasie nie będzie. Oczywiście zawsze się żegnałyśmy, ale krótko, ja zawsze z uśmiechem, a jak wyszłam ze żłobka to w ryk. Mała płakała strasznie. Pierwsze dwa czy nawet trzy tygodnie stopniowo były wydłużane do 4 h dziennie. Jak ją odbierałam to też bardzo płakała. Szło bardzo opornie, ponad miesiąc rano bardzo przeżywała każde rozstanie, a ja już zaczynałam mieć wątpliwości. Panie powtarzały, żeby być cierpliwym, że to minie, po prostu jest bardziej wrażliwa i potrzebuje więcej czasu. Miały rację, drugi miesiąc był już łatwiejszy, chodziła coraz chętniej i tak się rozkręciła. Na prawdę byłam zadowolona i z jej postępów w rozwoju i z samego żłobka. Także rzeczywiście trzeba być cierpliwym i twardym.
Sielanka akurat u nas skończyła się jak poszła do trzeciej grupy, coś jej się ewidentnie nie podoba, chodzi bo wie, że trzeba, ale powtarza dość często, że nie chce. Zna wszystkie dzieci, ale ma tylko jedną ulubioną koleżankę. Podobno jakiś chłopiec wszystkim dokucza, panie mówią, że nie, ale ona jest już uprzedzona i koniec. Chciałabym teraz wysłać ją do przedszkola, bo skoro ewidentnie jej się nie podoba to nie ma co na siłę trzymać, dojeżdżamy daleko, nie mamy po drodze i przez to też dlużej tam siedzi.
Dziewczyny, przy okazji chciałabym się poradzić. Moja mała ma od dłuższego czasu zaparcia. stosowałam już różne rzeczy typu suszone owoce, dużo wody, warzywa, ziarna, ale to nie mija. Jak przez tydzień nie zrobiła kupy podałam pół czopka glicerynowego, załatwiła się, ale poszłam oczywiście do lekarza, bo bardzo mnie to niepokoi. Dostała jakiś proszek do rozpuszczania, który ma wiązać wodę w jelitach. To pomaga na wypróżnianie, ale też nie chcę podawać codziennie, bo kupy stają się takie luźne, że przestaje kontrolować i popuszcza. Wiem, że to problem na tle stresowym, bo kilka razy kupy były tak duże i bolesne, że aż płakała i nastąpiła blokada. Robię co mogę, jest dieta, rozmowy, że fajnie jest się załatwić, że pzecież ostatnio przekonała się, że to wcale nie boli. ale obserwuję i nie widzę poprawy. Może doszło do rozepchania jelit i nie czuje po prostu ptrzeby przez to. Po weekendzie znowu pójdę do lekarza, ale może jesteście w stanie mi coś doradzić, czuję już taką bezsilność.... Naczytałam się o nawykowych zaparciach i ich skutkach i nie wiem jak pomóc własnemu dziecku :/