Ja na samym początku też tylko kupowałam

Potem stwierdziłam, że z torbami pójdziemy

więc zaczęłam gotować... A potem, jak zorientowałam się, że moje żarcie jest zbyt "miałkie", jakoś nie umiałam ugotować jedzenia w większych kawałkach, tak, żeby stymulowało żucie, wróciłam do kupnych... A teraz różnie...

Wiadomo, że już je niemal wszystko, ładnie gryzie i żuje, podjada nam z talerzy, ale i tak mam zawsze w szafce kilka kupionych gotowców

Małgosia, u nas co prawda nie skaza, ale zauważyłam, że jest kilka rzeczy, które w mniejszych ilościach nie uczulały, ale jak podałam np. więcej lub częściej, to wyszły brzydkie plamy na policzkach. Tak np. było ostatnio z mandarynką. Dopóki dostał tylko na spróbowanie, po kawałeczku, to było ok, a jak zżarł całą i przychodził "po jeszcze" bo np. ja jadłam, to zaraz go wywaliło na buzi

zrobiłam przerwę, zaczęło schodzić, dwa dni temu znów dostał trochę i znów to samo na policzkach
