A ja nadal śpię z Liwią i nie umiem inaczej
tym bardziej teraz, po tych szpitalnych przejściach nie miałabym serca zostawić Jej samej w pokoju 
Kochana śpij jeśli chcesz...nasz Igor dopiero od miesiąca z kawałkiem śpi w łóżeczku ale jeszcze w naszej sypialni...
W dodatku czasami nad ranem ląduje u nas i ja uwielbiam przytulać się do tego malusiego no może juz nie malusiego, ciałka...kiedyś nie będzie chciał się do swojej staruszki przytulać to teraz korzystam.
Co do smoka to mój jest mocno smyczkowy....będzie tragedia z oduczeniem...
Czekałam na takiego posta

ja też bardzo lubię spać z moimi dziećmi, przytulać się i czuć ich obecność. Ale wszystko w granicach rozsądku, bo czasem cierpią na tym relacje małżeńskie. Młoda spała z nami w pokoju do ok. 8 miesiąca, potem wynieśliśmy się, ale często i tak z nami spała. Ona od małego była nerwowa, miała kiepski sen, krzyczała i rzucała się. Tak na prawdę dopiero nie dawno się uspokoiła i teraz przesypia zazwyczaj całe noce, czasem tylko przychodzi do nas. Jak ma gorszy okres to wtedy ma koszmary czy coś przeżywa przez sen, np. Urodzenie brata zbiegło się z pójściem do przedszkola, a dla niej każda zmiana środowiska to duże przeżycie. Jest wrażliwa i musiałam to zaakceptować, więc nigdy jej z łóżka nie wyganiałam, chociaż czasem było to męczące bo sypiała tak źle, że nie raz kopała nas po twarzach przez sen....
Młody śpi w swoim wyrku u nas w sypialni, czasem ze mną jak już nie kontaktuję i nie chce mi się wstawać po karmieniu. Ale wieczorem zawsze jest odkładamy do siebie, jeszcze wtedy nie śpi, więc mam nadzieję, że się przyzwyczai zasypiać sam. Na razie idzie mu super. Z córką popełniliśmy błąd, że to my ją usypialiśmy i to było o wiele bardziej męczące niż wspólne spanie. Dopiero nie dawno ją oduczyłam, zanim się mały urodził, żebysmy nie musieli spędzać każdego wieczoru na usypianiu dzieci... A że jest uparta to odzwyczajanie trwało pół roku, było marudzenie, krzyki, lamenty i kombinowanie (mamo chcę siku, pić, jeść, nudzi mi się, boję się, nie mogę znaleźć mojego kotka itd...) Niestety mieszkaliśmy z teściami jak była mała, a ponieważ nas osaczali to wolałam ją sama usypiać niż by miała płakać, bo wtedy mi teściowa robiła wywody na zasadzie "a może to a może sro" a teść wręcz właził do pokoju małej i pogarszał sprawę... Dziecko to można nauczyć różnych rzeczy, starego człowieka niestety już nie

Z tym ssaniem kciuka czy rączki to u nas też się zdarza, ale na razie to olewam. Smoczek podaję, bo czasem się domaga do uspiania, ale większość doby jest bez. Majkę odsmoczkowałam jak miala 8 miesięcy i nawet tego nie zauważyła, młodemu też zabiorę mniej więcej w tym czasie, bo jak pójdzie do żłobka to nie chciałabym żeby był problem, bo np. Zgubił się smoczek i będzie ryk cały dzień.