Dziękujemy za komplementy.

Jeszcze nikt mi nigdy nie powiedział, że mam doskonałą dykcję.

Ale tak na serio, to ja nigdy nie mówiłam do Julianki "po dziecięcu", np. sepleniąc itp. więc może rzeczywiście to, że od początku osłuchiwała się z normalną mową ma jakiś wpływ na to, że tak szybko zaczęła dobrze mówić. No w każdym razie na pewno nie zaszkodziło.

I też zwracałam innym osobom uwagę, gdy źle bądź niewyraźnie wymawiały słowa. Na przykład kiedyś miałam na ten temat dyskusję z moją babcią, która mówiła do Julianki: "No oć do baby". Oczywiście musiałam ją naprostować, że nie mówi się "oć" tylko choć i nie "do baby" tylko "do babci", na co usłyszałam, że przecież ona jest taka malutka i jeszcze nic nie rozumie i na pewno nie powtórzy.

A ja zawsze wychodziłam z założenia, że skoro uczymy mówić, to uczymy od razu poprawnie.
A tak poza tym to uprzejmie donoszę, że
mam w domu przedszkolaka pełną gębą.
Julianka zawieziona dziś do przedszkola uprzejmie mnie pożegnała: "mamusia papa" i poleciała do sali tak, że aż się za nią kurzyło.

No to mamusia wzięła się zapakowała do samochodu i pojechała do domu, a przecież pierwotny plan był taki, że jeszcze z nią dziś w przedszkolu posiedzę. Ale pani opiekunka powiedziała, że skoro ona taka wyluzowana, to mam się nie przejmować i ją zostawić. Dziś odbiorę ją wcześniej - po 11:00, ale generalnie Julianka jest już przyjęta do przedszkola na pełny etat.
