Ja też jestem "ostatnia z rodu", a jak mój Tata dostał ostatnio kronikę rodzinną i sobie poczytałam, co tam się działo

to tym bardziej nie chciałam rezygnować ze swojego

Zresztą już jako dziecko, jak odkryłam, że skoro nie mam brata to już nikt w rodzinie nie będzie się nazywał tak jak ja to "obiecałam", że ja nazwiska nie zmienię- Tata się trochę z tego śmiał, ale już jakoś się tak przyzwyczaiłam do tej myśli, że chyba w ogóle najszczęśliwsza byłabym, gdyby i nasze dzieci i mój mąż mieli moje nazwisko

Ale myślę, że takiej siły przekonywania nie mam

Zresztą, nie uniknie się pytań "dlaczego?".
I o tyle, o ile dwuczłonowe łatwo mogę wyjaśnić kwestiami praktyczno-zawodowymi

tak całkowite przejście na moje byłoby potraktowane chyba jak próba odcięcia się M. od rodziny... Nie odbiłoby się w każdym razie bez echa. Tym bardziej, że M. też jest "ostatni z rodu", więc ten argument będzie średnio przekonywujący.
Trudno, nie chcę już na "wejściu" mieszać w rodzinie męża...

Będę musiała "zadowolić się" dwuczłonowym
