Skończyłam czytanie na 22 stronie i już nie mogę
Pewnie nic nowego nie napiszę, ale mam dylemat:
Moje nazwisko jest szlacheckie, z tradycjami, herbowe i tak dalej, rodzina "ą, ę" tfu!
Nazwisko mojego narzeczonego jest.. i tu właśnie nie chciałabym użyć sformułowań, świadczących o tym, że nim pogardzam, ale jest.. wiejskie i do tego zabawne.
Zestawione razem brzmią bardzo dobrze, wygodnie się je wymawia i wcale nie są za długie. Nie o to chodzi.
Najchętniej przybrałabym po mężu, gdyby było choćby pospolite, ale nie śmieszne i trochę...
A tak... Jeśli zostawię oba albo, nie daj boże strzeli mi do głowy zostać tylko przy moim, to będzie wielki afront właśnie ze względu na przepaść pochodzeniową. Że pogardzam i tak dalej.
I co ja mam zrobić??
Pocieszam się, że znacznie lepiej mieć wspaniałego Kowalskiego, niż Potockiego skur**na
Natomiast zupełnie się nie przejmuję pospolitością i tym, ile w danym mieście osob nosi to samo nazwisko.
A w ogóle to nie mamy większych zmartwień??
Jeżeli przejmę tylko nazwisko po mężu, to będę Magdą M.