Ale mialam dzis dzien

Zalalam sąsiadów tak ze po koloana byla woda w lazience i na przedpokoju

, jak na zlosc maly poszedl spac ja wlaczylam pranie, zawsze sprawdzam czy rura jest tam gdzie powinna czyli w waninnie, i byla..........................
ale moj szanowny malzonek sprzątając ostanio wyciagnąl ją i nie przymocował co w ostatecznosci skączylo sie tak jak sie skonczylo.
Siedzialam sobie spokojnie w pokoju nagle pacząc na przedpokoj, zdziwilam sie hmmmmm co jest .......................
patrze a tu woda, poszlam do lazienki otwieram jak mi chlupnela woda, normalnie po kolana, nie wiedzialam jak to zebrac, w tym samym momencie slysze pukanie do drzwi........hmmmmm mysle sobie , sasiad?
Otwieram a tu sasiad mowi, Paulina wylala nam woda, ja yhy..........., patrzy i mowi ojoj "ale bedziesz miala roboty" i poszedl, mysle sobie no fajnie ze mnie pocieszyles

Normalnie nie moglam tego ogarnąc przez dobre 35min, juz mopem jechalam, ręczniki 3, i w pewnym momencie braklo mi sily, juz nie dalam rady wykręcic tych reczników, no myslalam ze mnie trafi.
Tyle razy mowilam mezowi zeby porżadnie zachaczal weza, oczywiscie powiedzialam sobie ze zadzwonie do niego i mu powiem pare slow, ale sie powstrzymalam

No nic stalo sie musialam jechac po papiery do ubezpieczalni , pozalatwialam i juz jest ok.
Sąsiad przyszedl do mnie jeszcze raz i tarl rece że znowu remoncik będzie

Oni mają tyle gorzej ze maja obnizany sufit i pewnie wszystko tam im weszlo.
Oddałam dzis buciki bo mnie trafialo jak co ubieralam to czarne skarpetki, rajstopki, mowie pani ze farbią, a ona mi na to "jak nowe buty moga farbić",
No wlasnie nie wiem jak, zrobila wielkiego focha, i stwierdzila ze to nie mozliwe, normalnie myslama ze zaraz pojade i jej te rajtki przywioze, ale wkoncu mi oddala kase i sobi poszlam......