Śliczne maluchy...
...u mnie tłumaczenia nic nie dawały. Kary, stania w koncie również nie...
Pierwszą, delikatną poprawę zauważyłam CHWALĄC pod niebiosa wtedy, gdy Nikodem był grzeczny i przy kontakcie z bratem nic złego mu nie zrobił. Negatywne zachowania kwitowałam tylko stanowczym "nie wolno", bez karania, wrzasków itd.
Największą zmianę zauważyłam jednak przy innej metodzie. W zasadzie ona wyeliminowała wszelki problem z biciem małego...
Przy uderzeniu, szarpnięciu itp malucha całą uwagę koncentrowałam na pokrzywdzonym (ojejciu, moje biedactwo, na pewno cię to zabolało, choć mamusia podmucha, pocałuje i będzie lepiej), a zupełnie ignorowałam, ale to ZUPEŁNIE, Nikodema. Nie mówiłam nawet "nie wolno", brałam Kajtusia, wstawałam i szłam z nim w inne miejsce.
Za pierwszym razem był szok. I to ogromny. Nikodem nie miał pojęcia co się dzieje. Za drugim razem zapytał się, czy ma iść do kąta... a trzeciego razu już nie było

Zrozumiałam wówczas, że ta agresja skierowana do brata nie miała nic wspólnego z niechęcią do niego, ale była to ewidentna próba zwrócenia na siebie uwagi. W momencie jak nie wypaliła- przestała być opłacalna

Na NIkosia zadziałało to błyskawicznie. Myślę, że z Kajtkiem miałabym dużo większe problemy...