Wszystko fajnie i miło ale jak przeczytałam post Ilonki to normalnie jakoś się wzruszyłam
Każdy rodzić stara się zapewnić swojemu dziecku szczęśliwe dzieciństwo i każdy kocha swoje najbardziej na świecie, ale Natalka zawsze była pogodnym dzieckiem

lubi się uśmiechać i zaczepiać ludzi - muszę ją pilnować co by się nigdzie z nikim nie zawieruszyła, bo jak ona sobie kogoś upatrzy to podejdzie, złapie za rękę i może z nim już iść... A z nami nie chce chodzić za rękę

no chyba że ją podnosimy do góry to wtedy tak.
A w ogóle taka Natalka jak teraz jest boska - każdy wiek malucha ma coś cudownego w sobie, ale im dziecko starsze tym bardziej kumate i zaskakujące. Nie ma dnia aby nie było radości z Natalki. Ale i tak nie mogę się doczekać aż zacznie mówić. Cokolwiek. Bo narazie tylko mama, tata, eeeeee, yyyyyyyyy, i nic więcej. Czekam. Niby do końca 2 roku życia powinna już coś mówić. Nie wiem z czego to się bierze, bo i dużo do niej mówimy, śpiewamy, nawet prowadzimy "konwersacje" (ja po swojemu a ona po swojemu), ze smokiem nie chodzi w ciągu dnia (jest tylko do spania) a nie mówi.
Jedyny plus taki, że ma ochotę jeść więcej różnych rzeczy. Np. zjadła dziś swoją kaszkę na śniadanie, potem ja zrobiłam sobie kanapeczki to prawie całą jedną ona zjadła (chlebek razowy posmarowany jogurtem i szyneczka) - wcześniej by w życiu tego nie tkneła, tylko sucha bułka. Potem zjadła pół banana - co wcześniej jadła jedynie jabłko. Cieszy mnie to bardzo i mam nadzieję że jej się to nie odmieni
