hehe, a z drugiej strony po co narażać noworodka na problemy skórne skoro można ryzyko ich wystąpienia praktycznie całkowicie wyeliminować? Nawet argumenty finansowe do mnie nie przemawiają, bo sama zrobiłam sobie bilans ile czego musiałabym kupić...
I tak: przy emolientach tj. Oilatum wystarczy TYLKO sam płyn. Nic więcej. Żadne oliwki, puderki, kremiki do twarzy- NIC. A przy innych? Oprócz płynu, balsamik, ewentualnie oliwka, osobno szamponik i jeszcze trzeba dziecko po kąpieli opłukiwać. Według mnie zupełnie jest to niepotrzebne.
Osobiście z całym sercem mogę polecić asortyment kosmetyczny Ziajki. Ma fantastyczny płyn do mycia (natłuszczajacy), który działa tak samo jak emolienty (nie trzeba ich spłukiwać, cudnie nawilżają skórę dziecka i nie trzeba stosować innych mazideł), a cenowo są bardzo atrakcyjne. Za płyn płacę ok 10-11 zł (200 ml). Gdybym wcześniej się na niego natknęła na pewno stosowałabym go od narodzin (na poczatku kąpaliśmy w Oilatum, później Emolium no i w końcu trafiłam na Ziajkę!) Dodatkowym plusem jest to, że Ziajka ma mnóstwo innych kosmetyków, więc jak już wiemy, że nie uczula to z powodzeniem można kupić krem do buzi, szampon, pastę do zębów, krem z filtrem przeciwsłonecznym itd.
Przy zmianach pieluszki polecam Linomag (maść) bo świetnie się rozsmarowuje (dużo lepiej niż bepanthen). A jak już się pojawi problem z zaczerwienioną skórą pupy- sudocrem.