No tak i nici z wycieczki;-((( tak nie mogłam sie doczekać długiego weekendu noi dopadło mnie choróbsko,tzn nie czuję się aż tak fatalnie jak zazwyczaj,ale dwa dni bolało mnie gardło a od wczoraj mam okropny ból zatok,właśnie mój A. pojechał mi do apteki po jakiś cudowny specyfik,to taki głupi ból,że szok,zawsze byłam chorowita i miałam problemy z zatokami,ale nigdy mnie tak nie bolały!!!!!a taka piękna pogoda dziś,że wycieczka byłaby pewnie bardzo udana

Korzystając z okazji nadrobiłam wszystkie wątki noi przeszłam do mojego.
a więc sprawy o których wspomniałam to:
*sala,
*kościół,
*samochodzik,
więc przejde teraz do zaproszeń,które pokazywałam już kiedyś w innym wątku,ale że ten jest mój,więc nie może ich tu zabraknąć;-)))Dwa lata temu to ja pomagałam bratowej robić zaproszonka na jej wesele,miałam bojowe zadanie za co ja przeklinam do dziś;-)))mianowicie dostałam do wycinania takie małe myszki,które potem przyklejałyśmy na zaproszenie,a te myszki miały taaaaak cholernie cienkie ogonki!!!!!!!!szału można było dostać....pomimo tej traumy zdecydowałam,że ja również sama będę robiła zaproszenia,żeby mieć jakieś fajne wspomnienia w przyszłości;-))))niestety bratowej nie mogłam zaangażować,to zabrałam się sama,chociaż mój A. mi dzielnie towarzyszył i pocieszał jak mnie coś drażniło;-)))cała kolorystyka ślubu będzie w dwóch kolorach-bordo i hmmmm sama niewiem jaki to kolor-waniliowy taki;-)))noi takie też są zaproszenia.a oto one:
...pierwsza partia jasnych(bo czekałam na kartki bordowe;-)))


...druga partia bordowych po dłuuuuugim oczekiwaniu na kartki


...wkład mojego A.

...efekty jego ciężkiej pracy,która wszystkim się strasznie zresztą podoba i są pod wielkim wrażeniem;-)))

