Jestem

Co prawda na moment, ale zawsze to coś
No więc wczoraj byłam u złotnika- te dziurki były są i będą, bo to jest ręcznie osadzany kamień. Nie ma takich "dziurek" tylko w obrączkach maszynowych, gdzie kamień jest osadzany przez maszynę. No więc pozostaje mi się z nimi pogodzić

Poza tym to dzisiaj dałam 2 rozdział do sprawdzenia- jutro odbiór i mam nadzieję, ze nie będzie wielu poprawek... Został mi jeden rozdział do napisania, ale najgorszy, bo muszę go pisać sama, a nie z książek- to będzie radosna twórczość własna

K dzisiaj wyjechał do Grudziądza.... wraca jutro więc mam spokój i mogę się spokojnie uczyć na wygodnej kanapie an ie przy parszywym biurku od którego mnie plecy bolą.
Wczoraj byłam też u gina- ważę 64 kg (w domu nie mam wagi, więc nie wiem ile tyję)

Muszę odstawić lody magnum (chyba się od nich uzależniłam), bo jak w takim tempie będę przybierać to osiągnę rozmiary orki... Ale ginka mówi, że wcala nie tyję bardzo. Jestem podobno w normie i mam się nie odchudzać

No o tym to nie myślałam, ale lody na pewno odstawić mogę... Dzisiaj w ramach odwyku od lodów zjadłam 3 nektarynki

Jedyne co mnie ostatnio naprawdę cieszy to intensywne kopniaczki z brzucha- ahhh, życie jak w Madrycie, nie mam ich dosyć i jakoś nie mogę uwierzyć, że potem ma się ich dość

Póki co z utęsknieniem czekam na te chwile, gdy maluch bryka

A w ogóle to nie mam wody w domu i nie mam jak zrobić sobie obiadu

Jestem parszywie głodna, bo owoce to mi przelatują przez brzuch z prędkością światła... Może maluch tak kopie, bo na głodzie?

A moze po prostu chce sie do Was na forum dobić i pozdrowić ciotki?

W szkole rodzenia oglądaliśmy film o porodach- były pokazane te odbywające siew szpitalu i te domowe... Strasznie się boję szpitala, nie chcę tam trafić i mam nadzieję, że będę mogła zostać na ten czas w domu... Ten film tylko podsycił moją awersję do szpitali, brrrrrr
No i też afera wywołana nie zaproszeniem kuzynek na ślub przybiera coraz szersze kręgi... Wczoraj dzwonił do moich rodziców ojciec tych kuzynek (zaproszony na ślub i wesele) i starał się docieć, dlaczego one nie zaproszone, że jak to, że przecież wtedy one nie przyjadą, bo "nie będzie im się opłacać"... Jak to usłyszałam, to myślałam, ze padnę- to musi się opłacać żeby do rodziny przyjechać? Wrrrrrrr, wkurzona jestem, bo zamiast dzwonić do mnie to ludzie zawracają głowę moim rodzicom.... Podejrzewam, ze boja się konfrontacji ze mną

Babcia też mi trzasnęła mowę jaka to ja jestem wredna i nierozgarnięta

Najgorsze z tego wszystkiego jest to, że teraz ten wujek "nie wie czy przyjdzie"... Drugi wujek, który w Pile mieszka z żoną i dziećmi też nie wie czy przyjedzie... A ja ich naprawdę bardzo lubię, mam z nimi mnóstwo cudownych wspomnień i trochę mi się robi przykro, jak mi takie fochy stroją... No nic, mają czas do 14 czerwca żeby się określić.
Fotek brzucha nie będzie- dopiero w 20 tygodniu, czyli 10 czerwca zrobię. To za tydzień, więc na pewno wytrzymacie
Ale mi tasiemiec wyszedł- to wszystko przez to że ja taka stęskniona za Wami!
Buziaki
