kup sobie kapturki.
mnie aż zabolało jak przeczytałam jak ty sie męczysz.
a skad jesteś? bo ja mam super cudowną położną - mnie ona pomogła przy nauce karmienia piersią. służe namiarami (chodzi o szczecin)
kapturki mam właśnie, ale brodawki są tak zmacerowane, że aż krwawią, więc przez kapturki też boli (chcoiaż na pewno troszkę mniej). mało tego. z lewej piersi jakoś udaje mi się karmić z kapturkiem (dzięki Bogu, bo ta jest bardziej poraniona), ale z prawej mała nie chce, więc karmię bez...
namiary na położną bardzo chętnie, poproszę na priv. gdzieś w necie przeczytałam, że karmienie nie powinno boleć, ale z tego co wiem na początku każda mama ma z tym problem, więc to chyba nie jest do końca prawda...
anulka, z tym leżeniem i karmieniem co chwile to nie takie proste, bo mała śpi jak kamień i jak się sama nie obudzi do jedzenia to nie ma rady. a jak już się budzi to jest głodna jak wilk i już natychmiast trzeba jej dać, a że na razie z piersi słabo leci (plus, ona dopiero uczy się ssać cyca) to je bardzo łapczywie i co chwila się denerwuje. po kilkunastu minutach dopiero się uspokaja i przysypia, więc ją dobudzam do dalszego "ciągnięcia". potem z butelki wypija ok 80ml. wydaje mi się, że pokarmu jest co raz więcej, ale nie jestem pewna, czy ona tak efektywnie ssie jak powinna.
dlatego właśnie też pomyślałam o jakimś doradcy laktacyjnym, tylko nie znam dobrego, dlatego jeszcze się z nikim nie spotkałam.
kurczę, na prawdę chciałąbym żeby się udało, ale ból jest tak potworny, że łzy same się cisną do oczu, boję się, że przez to zrezygnuję w końcu...