A ja już na butelce,może nie ja,ale moja córcia

Ostatni tydzień był straszny- mimo,że miałam pokarm,to każde karmienie trwające około 40 minut kończyło się płaczem,wierceniem i ogólnym zdenerwowaniem. Mała przez 4 dni w ogóle nie spała w dzień, nasz schemat wyglądał następująco: 40 minut karmienia, 40 uspokajania- bujania, 5 minut snu na rękach i od nowa... w kółko Macieja przez 4 dni. Ola płakała,a ja popadałam w coraz większą rozpacz. Obwiniałam się o wszystko i ciągle tylko cycyek,cycek,cycek i płacz. 3 dnia podałam 2 razy butlę a Ola uśmiechnięta po karmieniu,zadowolona-gaworzyła sobie i każdego obdarowywała bezzębnym uśmiechem...,kiedy cała rodzina miała już dosyć męki Oli po moim karmieniu piersią dosadnie powiedziała- kiedy dojrzejesz do tego,że ona już wybrała?nie widzisz,że w końcu zachowuje się jak szczęśliwe zdrowe dziecko???
Ale ja nafaszerowana słowami lekarzy,położnych-karmić piersią,zęby w ścianę,ale karmić piersią i koniec kropka dalej wyciągałam cycka, płakałam po kątach,że zrobie jej krzywdę sztucznym i że nie staję na wysokości zadania jako matka. Z mężem zamieniałam kilka słów, o jakichkolwiek czułościach,zwykłych przytulaniach nie było mowy,bo gdy Mała zasypiała,to ja padałam na pysk w 2 minuty...
Wieczorem powiedziałam mężowi,że już nie daje rady,że chcę karmić pierscią i wiem,że powinnam,ale Ola po butli jest zupełnie innym dzieckiem i że mam już taką kołomyjkę w głowie,że jak tak dalej pójdzie,to przepłacę to zdrowiem,a on powiedział wtedy cudowne słowa:
- czy myślisz,że macierzyństwo kończy się na karmieniu piersią? czy kobiety karmiące butelką z różnych przyczyn i wyborów są gorsze? czy Ty dając jej za wszelką cenę pierś mimo,ze ona wiecznie płącze jesteś lepsza?Masz chory kręgosłup, pomyśl o sobie-idź na zastrzyki,rehabilitację, nie chcesz chyba,żeby Twoje dziecko za kilka lat miało chorą,wymęczoną Mamę...
miał całkowitą rację... jaka ja byłam głupia! o mały włos w myśl głupiej idei zniszczyłabym sobie nerwy,a dziecko wiecznie byłoby zdenerwowane i zapłakane...
dziś mija 2 dzień na butli. Cycki bolą jak cholera,ale ściągam pokarm i jakoś dam radę. Ola pijąc butlę wytrzeszcza oczy ze zdziwienia,że karmienie w końcu nie jest udręką, a ja? w końcu się uśmiecham

Może nie daje jej tego co najlepsze karmiąc butlą,ale wiem,że nie robię jej krzywdy. Wiem,że w końcu jest bobaskiem,którego mogę zabrać na dwór,bo w końcu wiecznie nie płacze,że nareszcie prześpi się w dzień, a po karmieniu "zagaduje" wszystkich dookoła, a nie "terroryzuje" płaczem.
żałuję,że tak długo to trwało zanim dojrzałam do karmienia butlą bez poczucia winy.
Mam nadzieję,że żadna z obecnych czy przyszłych mam nie będzie przechodziła takich dylematów,ale jeśli będzie, to skromnie tylko poradzę- czasami,dla dobra swojego,czy dziecka warto odpuścić. Czasami naprawdę warto...