Mam świeże

bo my świeżo-odpieluchowani.
Za radą super-niani czekałam do czasu, aż pielucha po nocy zaczęła być sucha- podobno jest to sygnał, że dziecko jest gotowe do pozbycia się pieluchy. Ponoć z reguły następuje to po 18tym miesiącu życia, często po 24tym, ale może być i później.
U nas zaczęłam od ściagania pieluchy w domu. 2 dni zajęło nam uświadomienie sobie co to jest siku, skąd wychodzi i jak je zrobić (co napiąc itd

) czyli przez dwa dni młody sikał pod siebie. Później pierwsze sukcesy, sikanie tylko po to, by dostać nagrodę (zrobiłam małemu tablicę motywacyjną, którą zwiesiliśmy w kibelku i za każde siusiu była naklejka). Przełomem okazało się pierwsze wołanie na podwórku "mamusiu siusiu", wysikanie się pod drzewkiem przy dwóch ukochanych podwórkowych ciociach i ich wielki aplauz za dokonanie takiego pięknego czynu. Do tej pory owe drzewo jest ZAWSZE obsikiwane, niezależnie, czy młodemu faktycznie się chce, czy nie

Ma sentyment chłopina

Po tygodniu pielucha ostatecznie ściągnięta i choć zdarzają się wpadki to są jednak sporadyczne i polegają na popuszczeniu kilku kropel w majtki i donoszenie reszty do wc. Nie mniej od czasu do czasu muszę go przebrać, bo tych kropel pójdzie ciut za dużo

Od 3 dni jednak nie musiałam tego robić, więc idzie ku lepszemu napewno!
Z kupą już tak kolorowo nie jest, bo mały robi ją co 4 dni... od ściągnięcia pieluchy nawet tydzień nie robił i z tym teraz jest róż nie. Część do wc, część w majtki... generalnie nie zmuszam, ale spokojnie tłumaczę, zabieram na lekcję poglądowe ze sobą do wc, sadzamy misia, który robi kupę, a jak ta już się pojawi (w wykonaniu Nikodema oczywiście) to ją oswajamy, oglądamy porównujemy, podziwiamy i robimy papa spuszczając wodę. Jaki będzie rezultat to się okaże, bo narazie zbyt mało mieliśmy możliwości, aby się tego nauczyć

Zobaczymy na ile mi jeszcze cierpliwości wystarczy, bo nie ukrywam, że podziwianie kupy mojego dziecka zrobionej na panele jakoś mi przyjemności nie sprawa... a podobnie jak Twoja córcia- Nikodem już odmawia zakładania pieluchy, więc wyjścia nie ma...