ale mam zaległości
fiu fiu fiu.....ostatnio czytałam posty na 7 stroni 
i tak dałam wszystkim fory

przez ostatnie trzy tygodnie, sama zaniedbałam wąteczek, którym się tak cieszyłam i nadal cieszę
no ale to wszystko przez ślub, prace mag. którą muszę jak najszybciej skończyć itp.
zdjęcia właśnie skończyłam Twoje oglądać, włoski wyglądału ślicznie, sukieneczka, rękawiczki

a welonik przecudny, aż się zastanawiam czy ten mój w ciemno zamawiany też będzie taki piekny czy mnie dobrze sis zrobumiała
ale wracam do Twojego odliczanka.....to już tak niedługo 
tylko 15 dni strasznie jeszcze dużo spraw zostało,weekend przesiedzę w domku wybierając muzyke na DVD, w końcu kończąc winietki i menu by J. mógł zająć się drukowaniem i najtrudniejsza sprawa - wymyslenie jakiś miłych niebanalnych i szczegych słów podziękowań dla rodziców, mogłam się tym wcześniej zająć

teraz nic mi do głowy nie przychodzi

, mega zaćmienie nic mądrego i wzniosłego to na pewno nie będzie

Jarek dojechał szczęśliwie, ale nich go tylko dopadnę, nie zgadniecie co się mu przydarzyło, to tylko on jest taki gapcio.
Nie nie do dobrego samolociku wsiadł, busa zamówionego też nie przegapił, nawet kupił mi perfumiki na lotnisku (wczesniej wybraliśmy oboje sobie DKNY, zdziwiłam się że pamietał) ale cały czas miał pisac do mnie sms'y jak lot czy miał samolot spóźnienie (ja mam do tego zawsze pecha 1,5 h spóźnienia) czy busik czekał (bo jak się spóźnisz słyszałam historie, że nie czekają na Twój lot; a bo ja latam do Berlina a to jakieś 100 km od Szczecina) a franca moja ani jednego, martwilam się wręcz odchodziłam od zmysłów (moja wyobraźnia zadziałała -> samolot niby spadł) i tak do samego rana, potem telefon rozładowany, więc o 10 napisałam do taty e-maila co z J. czy dotarł szczęśliwie tata jak to mój tata nie bardzo wylewnie odpisał że dojechał nie wie o której rano spał więc go nie budził, a 16 napisałam już chyba 10 sms'a treści brzydkiej po niej biedak do mnie zadzwonił, ale odebrała obca baba

Jarek przed przyjazdem do mnie zmieniał telefon i źle wpisał mój numer i całą noc wysyłał sms'ki do kogoś innego

i ja zdenerwowana i babeczka też, dopiero o 16 na gg wyjaśnił mi sprawę, ale wyszło na jaw że nie zna mojego numeru telefonu

chociaż nie dziwię się kiedyś (już chyba po roku mieszkania z nami) od przystanka autobusowego prowadził jakąś staruszkę do naszej klatki, bo babeczka spytała się o drogę znał ulicę ale już numeru nie głupio było jak wsiadali razem do windy
Wrzucam zdjęcia na fotosika pospominam sobie miłe chwile wklejającWam zdjęcia, ale marnie mito idzie gadając z kuzynka i Jarekim jednocześnie.