NO I JUż PO SJEśCIE
[/size] I jak wczoraj pisałam dziś - JAREK
Jak wiecie 31 sierpnia 1981 roku na świat przyszedł pewien mały szkrabik długo miał problemy zdrowotne - zapalenie swoich małych płucek, rodzinka zmartwiona już na mszę dawała, bo ploty chodziły że z tego nie wyjdzie. Ale dla zdziwienia rodziców i lekarzy z tego kruchego stworzonka wyrósł mały rozrabiaka (ten po prawej)

Dawał się we znaki wszystkim w około

, a siostrze starszej najbardziej, wszyscy go kochali i o niego nadmiar dbali... ja się śmieję, że gdyby nie ich przeprowadzka ze Szczecina do Stargardu to bylibyśmy parą już od 6-7 roku życia, bo Jarek chodził do zerówki do mnie do szkoły, a moja mama uczyła nawet jego siostrę

niezłe zrządzenie losu

Kłopotów w okresie dorastania pewnie rodzicom narobił, ale dumni niesamowicie z niego o wszystkim natychmiast zapominali i z podziwu nad synciem wyjść nadal nie mogą (mój w tym kłopot jak coś na jego temat powiem niedobrego

) Ale już teraz teściowa akceptuje, że jestem ja i musimy między sobą wszystko ustalać, muszę powiedzieć że nie mam raczej źle były przejściowe kłopoty ale już jest dobrze. Zamieszkaliśmy razem już po niecałym roku znajomości i to do tego u moich rodziców w domku, zgodę zdobyliśmy trochę przekrętem, bo Jarek nie dostała akademika na 4 roku, więc na dwa tygodnie wyprosiłam, żeby zamieszkał u nas i z kolegą znajdą jakąś stancję czy kawalerkę do wynajęcia, a gdy już znaleźli tata mój się spytał: "a co mu tu nie dobrze, że chce iść" a pewnie że było dobrze

wyremontowaliśmy mój pokoik tak żebyśmy się oboje dobrze czuli i tak sobie bezstresowo żyliśmy potem już tylko między rejsami.
Przystojniak z niego aktualnie taki:

Nasze poszukiwania dla niego garnituru zaczęły się moim skanowaniem sieci z propozycjami i ja wybrałam dla niego coś takiego, by nie miał kamizelki i nie było mu gorąco, nie chciała krawata bo wg niego to mało eleganckie (w końcu 4 lata studiów przechodził w mundurze i krawacie) chciał wyglądać bardziej niezwyczajnie

ale ku mojemu zdziwieniu

jak wybierałam sukienkę w Świdwinie on upatrzyła dla siebie możliwość uszycia dla niego kamizelki i musznika z materiału wybranej sukienki

i mój plan padł

, a przyznam się szczerze że z zachwytem przyjęłam nowy pomysł

A garnitur wybraliśmy z Vistuli, piękny idealnie na niego skrojony wąskie nogawki nie pidżamiaste pantalony

ślicznie uszyty (niestety tego niewydać na zdjęciach, a na klapach takie rowki na obszyciu krawędzi), ale było dużo problemów bo wiecie jak do ekspedientki w sklepie wciskają kity strasznie się denerwowałam i już myślałam że nic nie wybierzemy,ale jest



nie patrzcie na buty, bo to były jedyne dostępne w sklepie.
Dziwiłyście się, że Jarek się udzielał w dokonywaniu ślubnych wyborów, to jeszcze jedno zdjęcie z targów ślubnych w W-wie, gdzie Jarek narobił mnóstwo zdjęć, kazał mi pozować przy każdej sukience co się mi podobała itp. tu karoca jaka się nam spodobała
na nim najlepiej widać jak mnie zmuszał do tych zdjęć

bo dla mnie wszystko można znaleźć na internecie a on chciał mieć pamiątkę że na żywo widział i podziwiał

I najlepsza pamiątka z wybierania sukienki Jarek w odbiciu lustra


tam tylko może bardziej od zdjęć zajmowały go krówki

na stoliku obok firmowe Świdwina uprzyjemniające wraz z kawką oczekiwanie na twoją kolej przymierzania sukieneczek
I ostatnie na dziś zdjęcie ja w oczach (chyba) Jarka bestia się s niego zrobiła i ustawia mnie nawet do zdjęć


tak wyglądam bez make-upów itp przygotowań