No na chwaliłam się w wątku
ricardo o bezproblemowemu załatwieniu aktu zaślubin, a tu mała kicha

dziś Jarek poszedł go odebrać i opłacić i co się okazało nasza babeczka ze Szczecina tak się oferowała pomocą, że podpiszemy wszystko a ona na trzy miesiące przed ślubem wszystko prześle do Stargardu, bo w gminie gdzie się ślubuje tam się płaci 84 zł, a przesłała to zaraz w marcu

po podpisaniu wszystkiego i tu biurokraci urzędnicy nie zaakceptowali tego, mówią że ten akt nie jest ważny jest nawet podstawą do unieważnienia ślubu i musimy jeszcze raz przyjść razem!!! podpisać wszystko

no i nie ma aktu i jest problem jeszcze na tydzień przed ślubem, bo Wam nie pisałam że z okazji Jarka urodzin w ramach prezentu jako niespodziankę zarezerwowałam nam obojgu

pobyt w SPA w Dworku Romanowskich okolice Olsztyna


i jedziemy na trzydniowy pobyt od 27-29 sierpnia chciałam się trochę wypluskać, odprężyć i upiększyć kilkoma zabiegami a Jarek uwielbia masaże to go nawet czeka masaż gorącymi kamieniami chociaż znając jego stosunek do gorącej wody nie będzie z tego zadowolony

ale skoro czyni cuda.... no i wszystko się odbędzie po konsultacji z masażystą, więc niczego się nie obawiam.
No ale wracając do naszego tygodnia przedślubnego robi się coraz bardziej napięty, w czwartek:
- moje próbne malowanko i fryzurka (będą na pewno foty),
- odbiór sukienki, kamizelki, muszniak, podusi w Świdwinie jedzie z nami moja koleżanka, która chce sobie poprzymierzać sukienki, bo jej ślub w przyszłym roku w czerwcu,
- ewentualnie jeszcze w CMS odcinanie lamówki od welonu,
- przypomnienie układu tanecznego,
pewnie po pojedziemy do Stargardu, bo nocować nie będziemy mieli gdzie, bo już się ciociunie zapowiedziały plotkować chcę przed ślubem

, a z rana do USC po akt i szybciutko do kościoła go zostawić, zapłacić.
Piątek:
- USC,
- kościół dopięcie wszystkiego oprócz spowiedzi, bo muszę wyszukać łagodniej podchodzących do spowiedzi księży

,
- wybór kwiatów do wiązanki ma się rozumieć koloru,
- pazurki na 11:30,
- odbiór autka wypożyczonego o 15:30,
- spowiedź,
- pakowanko i do DH nim dojedziemy do niego zahaczymy o kościół by dostarczyć karteczki ze spowiedzi, do DH zabierzemy chyba ze sobą naszą instruktorkę tańca byśmy jeszcze raz przećwiczyli układ i zaplanowali strategię skąd wyjdziemy jak przejdziemy ile czasu to zabiera byśmy nie wparowali za późno na parkiet bo będzie po ptokach

itp.
- Ania do domku zostanie odwieziona przez J. w końcu chciała autko a automatyczną skrzynią biegów

sobie nie pojeżdżę, ja się byczę i czekam na powrót J. a raczej prasowanko i chowanko detali tj. welon, rękawiczki, biżu itp. by J. niczego nie zauważył,
- kolacyjka, sauna, jakuzzzi i spanko
Sobota (tu już Jarek pewnie się zdenerwuje, bo mieliśmy się w ogóle nie ruszać do samego wyjazdu do kościoła z DH):
- odwiezie mnie do fryzjera i makijażystki na 8:30 (ohhh jak on lubi wcześnie wstawać),
- odbierze tort i zawiedzie wraz z rozłożeniem stelażu do DH,
- myjnia (J. już czerwony ze złości),
- odbiór wszelkich kwiatów i strojenie auta (chwila odetchnienia, liczę na jego dobry humor i szybką regenerację sił),
- w międzyczasie ja z sis zjedziemy do DH się szykować,
dalej to już błogosławieństwo (czy to normalne, że ja go nie chcę

ble fuuu i łeee te gęby i te drżące głosy i to całowanie krzyża non stop i nie do końca takie jak przygotowane zostały słowa i życzenia) kościół o 16:00 a raczej chwilę wcześniej by wszystko podpisać, dalej się już nie martwię byleby zdążyć do 16:00 dojechać do kościoła.
Chyba wszystko uwzględniłam, nie ma tego dużo ale jest trochę kilometrów w jedną i drugą stronę do pokonania kilka razy, byśmy się tylko nie pokłócili w międzyczasie by nic nam humorków nie popsuło a jedynie jeszcze je podkręcało.
Dobranoc kochane forumki, mnie jeszcze czeka

bo ja się tak lubię nie wyspać, spóźnić do pracy i musieć zostać za karę wtedy dłużej (nic się nie ukryje przed wściekłym mechanizmem elektronicznej ewidencji wejść i wyjść

czy jak się to zwie bardziej fachowo)