Kasiq jej w życiu nie słyszałam o takim obrzęku.... 3mam kciuki aby wszystko się ułożyło. Praca nie zając!
Co do piżam/ koszul do karmienia to ja mam koszulę do kolan z dwoma wycięciami na cycki- sprawowała się rewelacyjnie wg mnie.

Co do klimy- sama jestem alergiczką i na początku mama też na mnie chuchała i dmuchała bo ciągle chorowałam. Przestałam chorować jak sie zbuntowałam matce i zaczęłam latać z niedopiętą kurtką albo bez szalika! Alergie nie mają wiele wspólnego z chorobami.... O ile bierze sie leki i ma je pod kontrolą. A ograniczanie dziecku kontaktu z alergenami może tylko tą alergię pogłębić. Czyli jak no dziecko jest uczulone na sierść powiedzmy chomika to nie oddaje się tego chomika po diagnozie. Tylko np pilnuje aby dziecko po każdej zabawie ze zwierzakiem myło ręce i nie przykładało stworzonka do buzi. Jak się uczulone na trawy i pyłki drzew to też nie zamyka się dziecka w domu tylko normalnie pozwala wychodzić na łąkę... Ja uważam, że z alergii, mimo zakazu lekarzy, wyleczyły mnie właśnie kontakty z alergenami. Organizm musiał się przyzwyczai i tyle. Więc nie dociera do mnie argument że klimy nie włączę bo tam pleśnie i grzyby a na to dziecko jest uczulone. Ja też na to jestem uczulona. (praktycznie nie ma rzeczy na którą nie mam alergii. Żeby uniknąć kontaktu z alergenami musiałąbym zamknąć się w sterylnym pomieszczeniu z filtrami powietrza!). ZDROWY ROZSĄDEK przede wszystkim.
A Polki za bardzo się nad dziećmi trzęsą i tu Daruda ma rację. Jak się od początku trzęsie nad dzieckiem to potem rosną takie wiecznie przegrzane osoby które od najmniejszego wiatru chorują... Więc kochana, nie patyczkuj się i leć z małym Alanem po zakupy świąteczne

Będzie pięknie! Mnie bardzo cieszyły zakupy z takim małym szkrabem w wózku

Co do ubierania dzieci na dwór i takiego przegrzania ogólnego Polaków- byłam w Tunezji kiedyś, w lutym. Trafiliśmy na zimę stulecia, nawet śnieg padał. Ja przez 2 tygodnie chodziłam w rękawiczkach, kurtce zimowej. A Niemcy chodzili sobie boso po plaży z nogami w morzu... Dzieciaki w wózkach właśnie bez czapeczek, inne bawiły się z bosymi stópkami na piasku i robiły babki. Było 15 stopni i silny wiatr. I bardzo im zazdrościłam. I bardzo się pilnuję aby moje dziecko nie było tak przegrzewane i chuchane jak większość polskich dzieciaków. I zauważyłam, że im mniej się trzęsę nad synem tym on lepiej się czuje. Teraz my z mężem rozłożeni na łopatki, ja od 2 tygodni antybiotyk biorę, mąż 3 tydzień już choruje. A Max NIC. Miał mały katarek przez 3 dni i przeszło- jest zdrowszy i w lepszej kondycji od nas i sądzimy z Kubą że właśnie dlatego że od początku go ubieramy lekko, nie unikamy dużych skupisk ludzi i generalnei robimy chyba wszystko to co Wy uważacie za lekkomyślne i "nie do pomyślenia"

Nie twierdzę że Wy robicie źle (uprzedzam od razu- nie robię na nikogo nagonki) po prostu chcę Wam pokazać ze jest inna droga i niekoniecznie gorsza- tzw "zimny wychów" i bez "trzęsiawki" nad dzieckiem jak to moja mama nazywa.
Fakt- jak moja babcia zobaczyła jak lekko wg niej ubieram dziecko to prawie mnie zlinczowała. A on ma po prostu body z krótkim rękawem, na to sweter i na to kurtkę, a na nogi spodnie (rajstopy jak dotąd tylko 3 razy mu założyłam pod spodnie)- jak idzie na dwór. A po domu w samym krótkim rękawie śmiga i ostatnio bez skarpetek -bo go "bolą" skarpetki i je ściąga

Wczoraj mi dziecko odmówiło też załozenia spodni. Jak mu na siłę wciągnęłam to sam je zdjął. Więc biegał w samej koszulce po domu i w pieluszce i był przeszczęśliwy (a w domu mam 19 stopni- żeby nie było że to dlatego że ukrop mam w chałupie i dlatego mi się dziecko rozbiera)

No i tu pojawia isę chyba już obowiązkowe zdanie... Ale to wszystko to oczywiście moje zdanie i moja opinia. Każda mama wie najlepiej co jest dobre dla jej dziecka.
I przepraszam za takiego mega posta, ale długo mnie nei było a do wielu rzeczy napisanych przez Was chciałam się odnieść
