No i wrócili... Przed 22byliśmy w domku...
Mała praktycznie całą drogę przespała...praktycznie...
Były momenty krytyczne,w których myślałam,że wysiade z samochodu
Strasznie rozdrażniona wtedy była....
Coś chciała...ale w sumie wszystko co jej podawałes to jej nie pasowało.
I im więcej nie trafionych elementów tym k**ca narastała

( tak,tak...zaczyna się

)
Wtedy trzeba ja zostawić sama sobie żeby się uspokoiła.
Kiedyś Damian wsadził ją w takiej złości w wózek i przeszło pół godziny miała focha
Ani się na niego nie spojrzała...ani nie zagadała...
Uparciuch
Ale wracając do wyjazdu... Z czasem byliśmy dosłownie na styk....
Gdyby tylko były większe korki albo brak miejsca na zaparkowanie to nie byłoby wesoło...
Przed samym lekarzem Mała jeszcze dostała gorączki.
I to tak wysokiej ,że myślałam,że zaraz zostaniemy w warszawie,ale w szpitalu...
Do lekarki weszła cała rozpalona i zgrzana,a ta tam miała Klime na 17stopni ustawiona...masakra...
No więc tak...
Pani doktor była bardzo miła,konkretna,ale też spokojnie mi wszystko wytłumaczyła...
Odpowiedziała na wszystkie pytania...no super...
Po wywiadzie stwierdziła,że wada jest z mojego powodu.
Znaczy...za mało przybrałam w ciąży ( brzucha tez przecież nie miałam dużego) i najprawdopodobniej miałam mało wód,przez co Mała miała mało miejsca i stopki nie miały odpowiednio dużo miejsca żeby prawidłowo się rozwinąć...
Całe szczęście w takim razie,że " tylko" stopki na tym ucierpiały...
Zbadała mała wzdłuż i wszerz... Biodra,kolanka,stawy,kręgosłup...
Wszystko ok...
Pochwaliła mnie za buty,które mieliśmy...
Super...gdyby nie nasza Marcelina to nikt by nie wiedział o takich butach...mój ortopeda w szczególności...
Kazała zakupić zdrowotne buciki i potem jeszcze jakieś specjalistyczne...
Kazała tez zgłosić się neurologa żeby sprawdzić czy ma równomierne czucie w stopach,niby niezbyt ciekawe badanie :-/
Rehabilitacja,ćwiczenia..
Kontrola za pół roku...
Generalnie mówiła,że tragedii nie ma...
Może się obyć bez operacji ,ale to będzie ciężka praca...nas wszystkich...
I portfela również
Wróciliśmy do domku...Mała była w super humorze...
Pobiegała jeszcze ,porzucała zabawkami....
Potem ja ogarnelismy i spać...
Nawet dziś nie płakała...musiała
No i za szybko poszło...
Chciałam tylko jeszcze napisać,że nawet długo nie płakała ,wiec tez musiała być śpiąca.
Zobaczymy co jutrzejszy dzień pokaże...i noc,bo dziś była pobudka o 3rano...
Mam nadzieje,ze to chole...juz powoli przechodzi..
Lecę spać