violiza bieg to nie zawsze endorfiny, to często w tak trudnych sytuacjach rodzaj wentyla psychicznego...wczoraj na biegowych ścieżkach przyroda płakała razem ze mną, coś w środku krzyczało "dlaczego "?? Dziś przyszedł rodzaj pewnego wyciszenia i spokoju, nawet pod koniec biegu słońce wyszło zza chmur, a znajomy dzik po raz pierwszy nie uciekł, a zatrzymał się z zaciekawieniem...
Jutro trudny dzień pod wieloma względami, ale dzięki bieganiu czuję, ze dam radę...
Sobotni bieg charytatywny też ma teraz inny wymiar, tym bardziej, ze Maja kiedyś wspominała o ambulansie z hospicjum...
Jeśli nie wiecie, co zrobić z sobotnim popołudnie, zabierzcie rodziny na mecz z gwiazdami - w ten sposób możecie materialnie wspomóc tych, którzy jeszcze toczą - często nierówną - walkę z nieuleczalnymi lub przewlekłymi chorobami...