Trochę z innej beczki
Mam małego smuteczka…
Chciałam cos zrobić dobrego dla ludzkości, ale mi nie dano.
Wiecie, że nie ma krwi. Odwoływane są zabiegi operacyjne, nasi pacjenci na Stacji Dializ nie dostają krwi…Zatem na oddziale wpadliśmy na pomysł oddania własnej…Trochę dobrego przykładu dla społeczeństwa.
Poszłam się przebadać do RCKiK…i co się okazało…nie mogę być dawcą, bo mam leukopenie, czyli za mało białych krwinek (powinno być 4 tys, a ja mam 3,4tys).
Dzisiaj jak koleżanki wracały ze Stacji Krwiodawstwa i jak przed chwila oglądałam relacje w TVP3 to mi się strasznie smutno zrobiło….też chciałam…
A na dokładkę mam poczucie, że nie jestem zdrowa.
Podejrzewam, że taka jest moja uroda, że tych leukocytów będę miała nieco mniej i tyle….ale jakoś sie tak czuję…bo jakbym była zdrowa to bym mogła być dawcą.
A juto czeka mnie kolejne wyzwanie - musze zorganizować ekipę, która spotka się z dwoma senatorami z naszego okręgu wyborczego i przedstawi im pewien problem…Piątek i wtorek mam zajęty, a wszystko musi być załatwione właśnie do wtorku…zatem jutro muszę użyć swojej siły przekonywania i znaleźć pomoc.
Przepraszam, że tak smęcę…ale jakoś mi sie zebrało……a przecież juto powinnam być w nastroju bojowym…zwartym i gotowym do działania.
Acha i mieliśmy dzisiaj trzecią lekcje tańca. Kroki tango-disco sprawiają nam nieco kłopotów….walc angielski idzie….ale Mis po dwutygodniowej przerwie pozapominał troszkę i nie walcował tak jak ostatnio. Będziemy trenować w domu…