Beth, pozwól, że nadal będziemy się ubiarać tak, jak nam się podoba i w to, co my uważamy za eleganckie. Może problem polega właśnie na tym, że przeciętny człowiek nic nie wie o historii stroju i stąd bierze się ten kicz, który często widać także w garderobie ślubnej, zarówno pary młodej jak i ich gości. Ja nie mam ochoty brać w tym udziału. Jeżeli ktoś jest zadowolony z tego, co dostaje w sklepie, czy na targu, uważa, że jest to eleganckie i ja przesadzam, to jego sparwa. Ja też mam prawo uważać, że idzie na łatwiznę, i że w 90% przypadków wcale to nie jest eleganckie, tylko takie udaje. Kwestia definicji i rozumienia słowa "elegancja".
To, czego ja wymagam kiedyś było oczywiste. Do tej pory nie musiałyśmy latać do Paryża na zakupy. Nadal znajduję jeszcze piękne garsonki, które mogę włożyć nawet na najbardziej oficjalne spotkania. Gorzej z sukniami wieczorowymi i koktajlowymi... To właśnie wśród nich szukałyśmy czegoś dla Mamusi, ze względu na specyfikę ślubu i wesela.
I jeszcze jedno, nie mam zamiaru wyluzować. Dobrze mi z tym, że nie zadawalam się tym, w czym chodzą wszyscy. Źle czułabym się w mundurze, a dzisiejsza masowa "moda" w tym kierunku zmierza.
Dobra, kończę ten temat, niepotrzebnie się nakręciłam...
Do ślubu 9 dni.[/b]
Jestem już w Świdnicy, póki co piękna pogoda, mam nadzieję, że tak będzie też po południu i będę się mogła troszkę poopalać i odnowić moją opaleniznę, bo przez 4 tyg. mocno wyblakła.
Planuję też dziś zrobić wielkie pranie ręczne moich letnich ubrań, przygotuję sobie już co zabieram w podróż poślubną.
Nadal to do mnei nie dociera, że ślub za 9 dni... To takie nierealne. Czy też macie takie uczucie? Że to sen, że sie nie dzieje naprawdę?