Chciałm wa spoinformowac że kolejny krok z anami

Bylismy w kościólku - wybralismy piekny, mały kosciólek przyklasztorny prowadzony przez misjonarzy. Mamy wiele wspomnien z dziecięcych lat z nim zwiazanych. Procedura torche bardziej skomplkiowana bo musimy meic zgode matki przłozonej sióstr wizytek (zakon z zamknieta klazulą). Ale lso nam sprzyja - udłąo nam sie rpzez zamkniete drzwi pogdac z siostra i wyraziła zgode, potem byla bardzo zabawna romzowa z księdzem

misjonarzem. Chcmey zeby nam on udziela slubu. Pzresympatyczny - tylko nie mówi po polsku bardzo płynnie, ale wszytsko sie rozumie

Jest to Hindus, ojciec John..normlanei wspaniały człowiek. Wpisąl nas w kalendarz na 1 wrzesnia 2007 o godzinie 16

.
Jest tlyko jedne problem, nad którym musimy sie zastanowic - on ejscz enie udział slubu w Polsce, byl tlyko ksiedzem pomocniczym, ale mysle ze przez rok wprawi sie;) Uprzedził, ze dla neigo cała biurokracja i paierki sa troche przerażające i bardzo prosił zebysmy dopilnowali wszytskiego. Opowiedizłą, ze w Indiach to co zawrze się wkościele jest wazne dla urzedów i nie ma tej cłaje biurokracji.Ze według neigo ważne ze sie lduzie kochaja i chca być razem, no ale wiadomo trzeba uszanowac prawo:)
Ale ejstem pod wielkim wrazeniem jego osoby..dot ego przesympatyczny, rozesmiany...BOMBA

Pozdrawiam
