Nasza pierwsza podróż samolotem (a właściwie dwoma + autobus + prom) była jak mała miała 4,5 m-ca. Ogólnie hardcore, bo moja córa hardcorowa

ale to zależy od dziecka

druga podróż na 11 m-cy prom+ samolot+ auto z berlina i luz, bo z mężem i od Berlina z rodzicami... potem znowu sama na 15-cy samoloty 2 itd... i powrót na 23 m-ce z mężem.
Generalnie jak są dwie osoby to jest dużo łatwiej. Samej mi było ciężko, zwłaszcza przy nieprzewidywalnych sytuacjach (jak zasikanie wszystkiego łącznie z kurtką przy przewijaniu 5 minut przed startem ...i samolot na nas czekał... albo jak miała 15 m-cy prawie polecieli bez nas z w-wy, bo była mega kupa i walczyłam w toalecie).
Jak leciałam sama, to przy każdej odprawie musiałam wózek składać, wyjmowac wszystko z kieszeni i jednocześnie uważać na małą. Jak była niemowlakiem to w foteliku to jeszcze ok, gorzej jak była uciekającym 1,5 roczniakiem. Nie zapomnę pana celnika w rozkroku próbującego ją złapać, bo sobie sama przebiegła przez bramkę i leciała dalej

Z mężem też mieliśmy różne akcje, ale zawsze jeden może się zająć dzieckiem, drugi bagażami itd... Reasumując, jak są dwie osoby to jest dużo łatwiej.
Samochodem zawsze było dobrze bo moja lubi jeździć, chyba że się stanie na czerwonym, ale na szczęście na autostradzie nie ma świateł
