Krzesełko nie jest konieczne. A wiem co mówię bo nie miałam krzesełka do zeszłej środy (4 dni temu). Siadałam sobie na podłodze i brałam Hankę na kolana przodem do siebie. Tak jak ta pani na szkicu, tylko ja siadałam oparta prosto a ona wygląda jak by się zsunęła. Piszę oczywiście o normalnym karmieniu łyżeczką (a nie butelką jak na szkicu)

i szło nam bardzo dobrze, ale ostatnio w trakcie jedzenia Hanka zaczęła mieć tysiąc ważnych spraw do załatwienia
Musiałam w związku z tym ją spętać i tak się skończyła nasza bez krzesełkowa przygoda. Krzesełko ułatwia proces karmienia, jednak gdyby nie jej wędrówki nie zostało by zapewne kupione do dzisiaj.
Anula, to muszę Ci powiedzieć, że masz spokojne dziecko

Moja odkąd zaczęła pełzać (ok. 6 mies.) miała "tysiąc spraw do załatwienia". Nawet przy papkach byłoby to u nas niewykonalne. Poza tym moja papek nie tolerowała

No i w ogóle z jedzeniem były problemy. Dzięki krzesełku i metodzie BLW coś tam udawało się zjeść, choć i tak większość była na podłodze i na ubraniu

No ale skoro już o jedzeniu mówimy, to muszę się Wam pochwalić, że dokonała się u nas wielka zmiana. Można by nawet pomyśleć, że mi dziecko podmienili. Po przejściu jelitówki zaczęła jeść! Wcześniej było bardzo ciężko. Nic z łyżeczki nie chciała jeść... no i w ogóle rzadko kiedy udało się jej podać choćby pół posiłku w ciągu dnia. Chciała tylko mleko. COdziennie proponowałam, nie zmuszałam, sadzałam w krzesełku i układałam jej różne warzywa, mięsko w kawałkach, owoce, a ona rozrzucała

I po roku było coraz gorzej. Doszło do tego, że nie jadła nic prócz mleka.
A teraz je wszystko: śniadanie (np. jajecznica z pomidorem, naleśnik, obiad... je jogurty (daję naturalny grecki z odrobiną dobrego dżemu, albo owocami), kaszkę (mannę, jaglaną z owocami) nawet z miseczki zje... przeważnie sama łyżeczką, ale jak ja jej daje, to też poodchodzi i zje... Śniadanie i obiadek je sama widelcem i zje co jej dam. Zajada się pomidorami (zje całego) i owocami: winogrona w całości je, a pestki mi podaje mówiąc: "mama, be!"

Przychodzi do kuchni i krzyczy na lodówkę: "da am!". Dla niektórych może to jest oczywiste, ale jeśli któraś z Was przeżywała to co ja, to zrozumiecie jaka jestem teraz szczęśliwa

Czyli jakiś pożytek z tej jelitówki jest

Pewnie tak zgłodniała, że nabrała apetytu

A krzesełko mamy takie 2w1 firmy Arti, które można rozłożyć i robi się z tego krzesełko + stoliczek. Teraz używamy właśnie w takiej formie i sama sobie siedzi przy tym stoliczku i je. Jest tam też blat do wpinania klocków (Duplo pasują). Polecam. W PL mamy zwykłe, ale na kółkach. Też fajne, ale już teraz nie będziemy używać. Natomiast to 2w1 na pewno posłuży jeszcze długo.