Dziewczyny, mam taki problem... Młody chodzi do opiekunki (zawożę go) od ponad roku, chodził bardzo chętnie. Ostatnio trochę mnie zraziła do siebie i stwierdziłam, że ja z nią się męczyć nie będę jak mam inną opcję (nawet mniej kosztowną). W stosunku do dziecka jest super opiekunką, ale ja już nabrałam dystansu przez kilka niemiłych sytuacji.
Trzy domy za naszym jest nowe prywatne przedszkole, do którego młody miał iść od września. W zeszły czwartek poszłam tam i spytałam od kiedy mogę dziecko do nich zapisać - czy mogę np. w wakacje. Kierowniczka powiedziała mi, że mogę go przyprowadzać nawet od następnego tygodnia. W czasie gdy ja rozmawiałam z kierowniczką młody poszedł na salę do dzieci. Zero oporu, zero stresu-od razu bawił się w grupie, rysował z innymi.
Od następnego dnia młody w ogóle nie chce iść do opiekunki, wsadzam go do auta-płacze, parkujemy przy opiekunce-płacze, stukamy do drzwi-płacze, jak mam go zostawić-serce mi pęka. Nigdy tak nie było.
No i teraz pytanie-czy darować sobie już tą opiekunkę i prowadzać go do przedszkola? Postanowiłam, że po majówce spróbujemy. Ale dziś urządził mi taką aferę, że nie chce do niej iść, że nie wiem czy już przed majówką go nie zapisać? Też się trochę martwię, że jak go dam przed majówką to będzie w majówkę mi marudził, że chce do przedszkola... co byście zrobiły na moim miejscu?