mnie jak na razie jeszcze siedzenie w domu nie męczy , ale czasem mam dni ,że nie ogarniam . sama się presją czasu nakręcam, z rana a ,że muszę Nadię do przedszkola zaprowadzić a jeszcze wcześniej Amelkę ogarnąć , i jeszcze jakoś w między czasie odciągnąć nadmiar mleka, potem ogarnąć obiad , znowu mleczko sreczko , a gdzie jakiś spacer a gdzie po sprzątać ,gdzie troszkę "odespać", ... i ta pogodaaaaa. a i tak mam dużo szczęścia bo Amelka jest grzeczna tzn do przyjścia N. z pracy ona jest mega grzeczna ,ale czasem ma dni ,że by się tylko tuliła i sie tulimy i tak siedzimy sobie na sofce i patrze na ten sajgon w salonie , bo co ja ogarnę to zaraz bałagan , sam się normalnie robi