Ja również nie podaję już od dłuższego czasu witaminy D. Wyczuwam jeszcze na główce coś na może 5mm albo jeszcze mniejsze, bo mała ma gęstą czuprynkę...no w każdym razie coś czuję...
Co do jedzenia...Łucja zjada w zasadzie wszystko, biszkopty , pieczywo, sucharki, chrupki wcina sama i już nauczyła się dzielić na kęsy odpowiedniej wielkości....ale ponieważ uwielbia truskawki - potrafiła pół owocka wsadzić sobie do gębusi, to samo banany..a teraz pomidory - przepada za nimi. Mam kilka krzaków pomidorów koktajlowych, pięknie z nich skóra schodzi, więc je obieram i podaję małej do dzioba, a ona najpierw wysysa soczek a potem wciąga resztę, ma się rozumieć, że pomidorka trzymam za ogonek. W zasadzie nie mamy problemów z jedzeniem. Paluszkami jada tylko ciacha i pieczywo, ewentualnie kanapki. Resztę muszę podać jej pod nos, bo jesli sobie ubrudzi paluszki lub całą dłoń to z obrzydzeniem pokazuje, że jest brudna i natychmiast jest mycie rączek. Dzisiaj na obiad zjadła młode ziemniaczki, schabik i marcheweczkę - wszystko na talerzu jak u dorosłego. Wczoraj zjadła "dorosły" rosół z kluskami. Podawanie słoiczków trochę u nas jest bez sensu, ponieważ Łucja nie przepada za papkami, nawet jesli mają grudki. Rozpaprze słoiczek a i tak w efekcie zje normalny obiad z talerza. A! Kalafior to był hit. Bardzo jej smakował. Zupa kalafiorowa też, ale musiała widzieć róże..inaczej nie chciała jeść.
Piszecie o obiadkach z BoboVity, u nas poległy...za nic nie chce ich jeść. No i chyba nie damy już szansy słoiczkom z tej firmy.
Ze słoiczkowania to nam zostaną deserki tylko, musy i jogurty.
O herbatkach mowy nie ma, soki też są be, tylko woda. Mleko dwa razy dziennie, rano i na noc.
W sobotę Łucja jadła porzeczki, krzywiła się...ale jadła.