Ojej, to rzeczywiście niewygodnie trochę miałaś, ale jak mus to mus, prawda

Ja wieczór przed ślubem mierzyłam i trzeba było guziczek przeszywać i ramiączka z gorsetu. Bransoletka mi też haczyła o bolerko, no ale na sali zaraz zdjęłam. W sukni czułam się wspaniale, było mi bardzo wygodnie, jedynie przy biuście w 1 miejscu mnie coś uwierało, ale to od szybkich tańców

Po pierwszych razach, gdy ktoś mi przydepnął, patrzyłam z obawą, czy nie porwana, ale nie, więc kazałam nie zwracać nikomu na nią uwagi w tańcu, i nie bać się, że urwą.
Suknię miałam na koniec strasznie brudną, ale nie porwała się, jedynie z 3, 4 takie podpięcia, jak Ty miałaś, się urwały, ale tak, że nic nie wisiało i bez problemu je potem podszyłam.