Wiece co ale mam dzisiaj nastrój, smutkowy

ponudzę Wam dzisiaj troszkę bo jakoś czuję że muszę się wygadać

Otóż chodzi o to że przeniesliśmy się z Zielonej do Gorzowa dlatego że M ma dobrą pracę tutaj. Tzn pracuje ok 45 km od Gorzowa i dojeżdża co rano a po południu wraca, zdecydowaliśmy się na Gorzów ponieważ ja myślałam że w dużym mieście będę miała lepsze perspektywy, poza tym kostrzyn jako miasto, a tam pracuje M wcale mi się nie podoba, zawsze tak miałam albo duże miasto albo wieś totalna, żadnych półśrodków

więc ja zrezygnowałam z pracy w kancelarii w Zielonej i teraz robię sobie obsługę prawną firmy, robię to w domku. W okolicach gdzie pracuje M mieszkają też teściowie, bo M pracuje właśnie w rodzinnej firmie. Zarabia bardzo dobrze ale zarabiałby sporo więcej gdyby nie dojazdy, miesięcznie ok 1000-1500zł, tyle kasy pochłania nasz samochodzik. Ja się uparłam na ten Gorzów, M też mówił że Kostrzyn mu się nie podoba jakoś zbytnio ale patrzy tylko pod kątem finansowym, zaoszczędzilibyśmy pewnie też na mieszkanku bo tam pewnie znaleźlibysmy coś tańszego niż w Gorzowie. Oczywiście było by to rozwiązanie tymczasowe, bo planujemy za jakiś czas zakup działeczki i budowę domku już właśnie pod samym Gorzowem. Nie mówiłam też Wam wcześniej ale zaczeliśmy staranka o dzidzię

Wiadomo że to wiąże się z wydatkami, poza tym życie nawet bez dziecka jest drogie. I teraz moje pytanie, czy schować do kieszeni swoje przekonania co do Kostrzyna i przenieść się tam na jakiś czas, właśnie żeby tej kasy tyle nie tracić, czy może upierać się przy swoim i zostać w Gorzowie? Nie wiem już sama co mam robić, tym bardziej że pracę mam taką że równie dobrze mogłabym to robić w Kostrzynie

M mnie do niczego nie nakłania, ani razu mi nawet nie zaproponował tego kostrzyna, ale wiem że to by wiele ułatwiło. Sama nie wiem co mam robić ?
