No racja Mirku, zawsze w niedzielę sobie obiecuję, że napiszę raporcik z rozwoju Łucji a wychodzi tak....ze wychodzimy z domu z panną z prowiantem i wracamy tuż przed porą wieczornej kąpieli i jestem lekko zmęczona i ....wiadomo.
Wszystkim dziękuję za odwiedzanie wątku Łucji i miłe słowa.
demka dziękuję, dekoracją była bardziej "poukładana", ale pewien młody jegomość zanim dojechaliśmy na salę zrobił i poprzestawiał wszystko po swojemu, łącznie z balonowymi ściankami imiennymi - jedną dokładnie zdjął - i obsługa na szybciocha to poprawiła. W poniedziałek przy sprzątaniu sali nie musieliśmy balnów przebijać i wyrzucać, mój tata poszedł do domu, gdzie są małe dzieci i spytał, czy nie chcą balonów....wiadomo jaka była odpowiedź

, potem po wiosce wieść się rozeszła...i balony też hehe...teraz kiedy jedziemy na działkę to zawsze mam w aucie balony, bo dzieci lecą do nas jak muchy do....lepu

. Ja chyba w przyszłym roku w dzień dziecka przebiorę się za clowna i pokręcę tym dzieciakom ze wsi długie balony modeliny...jak sobie gębę pomaluję to mnie nikt nie pozna, a perukę pożyczę od Machera

. Serio. Widziałam już wielokrotnie jak dzieci napierają się na balony, ale TE są wyjątkowe...i co dziwne - grzecznie pytają, czy przypadkiem gdzieś na podłodze w aucie mi się balony nie wysypały....
A teraz słów kilka o Łucji. Ja wskazuje ząbkowy licznik - mamy już 8 perełek. Córci rosną wielkie łopaty - tak jak u mamy onegdaj. Ząbki szorujemy już szczoteczką do zębów a nie nakładką na palec, ponieważ panna w przypływie fali uczucia do mamusi w czasie mycia ząbków - odgryzła mamie palec - no prawie...paznokieć pękł na pół...tak więc teraz męczy szczoteczkę dla takich maleńtasów.
Poza tym na policzkach i przedramionach pojawiły się Łucji krosteczki z białym czubkiem - jakby prosaczki...coś w ten deseń, pani pediatra powiedziała, że to niedoskonałość skóry i wystarczy smarować tłustym kremem dla dzieciaczków w jej wieku...ale ja - ponieważ od czasu "masła do wit. D" naszej pani doktor nie ufam - skonsultowałam się z drugim pediatrą...i miałam nosa - owszem jest to niedoskonałość skóry i pewnie córa będzie miała po mnie cerę mieszaną z tendencją to tłustej "T"....ale emolium jest znacznie lepsze od tłustego kremu....po dwóch dniach smarowania mamy już widoczne efekty poprawy.
Teraz słów kilka o mobilności. Łucja sama siada już od dawna, sama wstaje również, podciąga się do pionu na wszystkim co się da. Stojąc w łóżeczku tupta sobie bokiem trzymając się za barierkę. Nie chodzi na czworaka, ale myślę, że ten etap sobie odpuści i przejdzie do chodzenia czyli do konkretów.
Uwielbia muzykę - chyba jak każde dziecko w jej wieku - jak słyszy muzykę - z miejsca zaczyna się bujać.
Nie można przy niej nic jeść. Jak tylko widzi coś do jedzenia natychmiast domaga się spółki. Do menu panienki doszedł chlebek z masłem, jabłka, truskawki (te je oczami...krzywi się, ale je, bo jej się zwyczajnie podobają). Polubiła herbatki - dorosłe, tzn. parzone z rózy, malinek, jabłuszek...bez cukru!!! Soków pić nie chce za nic - to akurat ma po mnie.
Poza tym jest bardzo kontaktową dziewczynką, na spacerku zaczepia wszystkie psy, koty i dzieci. Ma też charrrrakterek....też po mamusi.
Uwielbia nasze domowe zoo..ale zoo nie pała do niej miłością niestety, no może z wyjątkiem psa, który pozwala na sobie pokazywać, gdzie piesek na nosek, uszko, oczko...koty śmigają jak tylko ją zobaczą w progu pokoju...jest dla nich za głośna i za szybka.
A ja teraz kombinuję, co fajnego zrobić na 1 urodzinki....