Kochani, dzisiaj mam chwilę czasu...bo wczoraj jeszcze był sajgon....
Tak więc diabełek wypędzony

. Dłuższą relację napiszę wieczorem, bo teraz jadę na bateriach...bo wyłączyli nam prąd i będzie dopiero po 15. Wszystko pięknie się udało. Zdjęcia będą za czas jakiś - czekamy na profesjonalne foty od fotografa - a w zasadzie trzech...wiecie...tak mi miło z tego powodu...dwie firmy odwdzięczyły się za wieloletnią współpracę. Wkleję Wam kilka fotek z końcówki imprezy...czyli co się stało z dekoracją

Wiktor - chłopczyk, który powiedział, że tata może zostać a on i tak zabierze wszystkie helowe balony próbował załadować zdobycze do auta...hehe...
Pierwsza zdobycz....

Jest tego więcej...tylko jak to załadować do auta....


Mama dostaje ataku śmiechu...bo w aucie jedzie 5 osób...i jak tu się zmieścić??

Do pomocy nadciąga tata....

Ładujemy.....


Jakoś się zmieściło....Wiktor na następnej większej imprezie u Łucji będzie miał 18 lat...więc balony nie będą go już kręciły. Mam nadzieję, że zapamięta chrzciny mojej córci do końca życia....hehe...
...więcej napiszę jak będę miała już fotki....czyli za jakieś 10 do 14 dni...
buziaczki dla czytelników
