Bardzo dziękuję. Faktycznie Łucja fizycznie zaczyna się robić podobna do mnie. Jednak nadal jest mnóstwo osób, które widząc ją mówią - cały tatuś. Psychicznie jest podobna do mnie na 100%...i nie wiem, czy się cieszyć czy martwić. Jest uparta jak ja, upierdliwa jak ja i tak jak ja - zaczęła używać kredki i kartki w 14 miesiącu życia...wiem, wiem...pomyślicie, że bzdury wypisuję...ale...to prawda. Byliśmy na kontroli u ortopedy zgodnie z jego wskazaniem, żeby przyjść jak panienka zacznie chodzić...pyta jak rozwój motoryczny...no to mówię, że chodzi sama, stabilnie, non stop, kilka godzin i się nie męczy, zaczyna sama wchodzić na kanapę, sama siada na swoim krzesełki i sama z niego wstaje...no i tak wtrąciłam, że jak już usiądzie na pupie w siadzie płaskim to albo książeczki, albo ustawianie wieży albo mazanie po kartkach...facet uśmiechnął się pod nosem...i wymienił znaczące spojrzenie z pielęgniarką...a mnie więcej nie trzeba...myc Łucję na kolanko do doktora i mówię, niech pan jej da długopis...no i zobaczył na własne oczy, że dziecko wie, do czego pisak i kartka....nawiasem mówiąc powiedział też , że ma po mamuni charakterek, bo nie chciała oddać długopisu...W poniedziałek pójdę jej kupić wkłady do Kubusia, bo z czasów moich studiów nie ostał się ani jeden a węgiel i sepia za bardzo pylą i brudzą. Kupię też duży brystol Cansona i niech sobie maza ile wlezie.
Z nowości pochwalę się, że mała zjada już moje obiadki i nie marudzi. Deserki słoiczkowe też poszły w odstawkę. Teraz na topie są brzoskwinie...ależ je uwielbia.
Z mniej przyjemnych rzeczy...przebudza mi się czasami kilka razy w nocy i popłakuje przez sen, nie jest głodna, nie jest jej zimno ani gorąco....nie wiem....
16 września moja królewna ma imieniny i chciałabym kupić jej coś, co ją zajmie i ucieszy....i nie mam pomysłu...
Dziękujemy, że nas odwiedzacie.