Cześć Dziewczyny!
Więc jestem i ja. A właściwie i MY. Małgosia i Dominik.
Razem od 13.03.2011r. :Zakochany:
Zaręczeni 28.03.2013r. :Serduszka:
If this is what we’ve got
Then what we’ve got is gold
We’re shining bright and I want you
I want you to know
The morning’s on it’s way
Our friends all say goodbye
There’s nowhere else to go
I hope that you’ll stay the night
Zapraszam do pozostania z nami do tego WIELKIEGO DNIA
09/08/2014r. :serce:
dokładnie 265 dni!
3... 2... 1... START!
odliczanko czas rozpocząć
zapraszam do podczytywania, proszę o rady i pozdrawiam
(http://images64.fotosik.pl/417/09c417239f758366med.jpg) (http://www.fotosik.pl)
i my - GOŚ & FLIŚ
Sabinko chodzi Ci o dyskusję na temat mierzenia sukni? Wiesz... wkleiłam tylko jedno zdjęcie. I to od pasa w górę, więc figury za bardzo nie widać ;) przytyłam w ciągu ostatniego roku i muszę się w tym uporać. Nie jestem otyła, ale pasowałoby mi jeszcze trochę zrzucić. Z resztą, nie o wagę tu chodzi. Kompleksy kolmpleksami - będę musiała się zmierzyć z mierzeniem sukni, jeśli chce mieć piękny ślub :)
Daga witaj u mnie w wątku i zapraszam częściej :hello: Odległość u Was jest nieduża, to zawsze można się przejść :) to, że pomieszkuję u PM-a, wiąże się też z jeszcze jedną sprawą. Pochodzi on z niepełnej rodziny. W ogóle nie ma konkatu z ojcem. Matka zostawiła go gdy miał 11 lat i pojechała do Stanów, zarobić na lepsze życie. Stety, niestety, została tam. Wychowała go Babcia. Gdy nieco się usamodzielnił, wyprowadził się od Babci i mieszkał już sam. Więc powiedzmy "mieliśmy warunki". Z resztą... długa i bardzp smutna historia, którą pewnie poznacie, gdy będę się żalić.
Co wybieracie - kilka słów na temat naszej sali, czy istorię naszej miłości :Zakochany: ? Bo mam chwilę i nie wiem co wybrać :)
Na czym to skończyłam? Aaa zaczęliśmy być parą nieoficjalnie od 13.03.2011r. Jak to w związku, bywały lepsze i gorsze dni, ale ogromnie się kochaliśmy i wiedzieliśmy, że to z sobą chcemy spędzić resztę życia. PM pochodzi z rozbitej rodziny, o czym pisałam już gdzieś wcześniej. Nie do końca wiedziałam jakie ma poglądy w sprawie zawierania małżeństwa, jego mama jest 2-krotnie rozwiedziona (przebywa w USA), PM nie ma z nią najlepszego kontaktu, tata odszedł gdy miał niespełna 2 latka. Nie naciskałam, choć wiedział jak ważna jest dla mnie biała suknia z welonem. Dominik jest bardzo rodzinny - wiedziałam, że chce mieć stałą partnerkę i dziecko/dzieci. Zapewnienie szczęśliwego życia własnej rodzinie, to jego główny życiowy cel. Zaręczyn się nie spodziewałam. Powoli przebąkiwał coś o tym, że trzeba się ustatkować, ale zawsze mówił, że to ma być dla mnie niespodzianka i że najpierw trzeba mieć super pracę, mieszkanie itp. itd. Troszkę się uspokoiłam :) nie było żadnej presji, wiedziałam że PM mnie kocha i to się liczyło. Wiedziałam, że na wszystko przyjdzie pora. Jak każda dziewczyna oczywiście dużo myślałam nad tym - kiedy to będzie, tzn. w którym roku :) na pewno nie spodziewałam się, że w 2013, znaliśmy się przecież dopiero 2 lata. Była zima, Wielki Post. Właśnie rezerwowaliśmy hotel na Majówkę w Kościelisku. Zaprzątało to nasz wolny czas. Planowaliśmy wyjazd z paczką znajomych, ale powoli wszyscy się dziwnie wykruszali. W końcu zostaliśmy we trójkę - ja, Dominik i nasz przyjaciel Włos. Stanęło na tym, że i tak pojedziemy. I tak sobie mijały dni. Dominik gra w piłkę nożną, tuż przed Świętami Wielkanocnymi skręcił sobie staw skokowy (tak, znowu!). Pomyślałam, "no super, tylko tego nam brakowało". Poszedł na L4.
Był WIELKI CZWARTEK, rano wstałam, zrobiłam PM-owi kotlety, co by nie umarł z głodu i poszłam do pracy. Napisał mi smsa, że czuje się ciut lepiej i że jedzie do Kościoła do spowiedzi, bo w południe mało ludzi będzie, to nodze nie zaszkodzi itp. Pomyślałam, że to nie najlepszy pomysł no ale cóż. Za jakieś 2,5 godziny dostaję telefon:
PM: YYY wiesz co... Tak mnie jakoś noga rozbolała, że chyba musisz po mnie przyjechać. Nie dam rady sam wrócić.
Goś: No pięknie. Ok, spróbuję się zwolnić i zaraz jadę.
Jak powiedziała tak zrobiła. Zwolniłam się z pracy i wsiadłam do tramwaju. Dzwonię do PM-a:
Goś: Ok, już jadę, w którym kościele jesteś? Czekaj tam i się nie ruszaj.
PM: Wiesz co, w sumie to stwierdziłem, że najlepiej to mi pomoże apteka i podjechałem z kościoła do Galerii Kazimierz i tam czekam na ławce na Ciebie. A głodny byłem, to w sumie do KFC poszedłem jeszcze.
Goś: (Ty głupku... tak nogę narażać - w myślach - już wiedziałam, że coś kombinuje, ale myślałam, że chodzi o te kurczaki z KFC ;D )
Jechałam tramwajem, więc trochę to trwało. Dostaję smsa:
PM: Zapraszam Cię na spacer. Wysiądź na Koronie. Czekam przy kładce.
Wiedziałam, że coś się święci, ale myślałam, że wziął kupił jedzonko na wynos i zabiera mnie na piknik na kładkę (miejsce naszej pierwszej randki, most dla pieszych nad Wisłą, gdzie zakochani zawieszają własne kłódki), bo słoneczna pogoda była. Wysiadłam, doszłam, widzę go. Drepcze jakoś dziwnie w miejscu, jedną rękę trzyma kurczowo w kieszeni, jakoś nerwowo się podśmiechuje. Ale... GDZIE JEST KURCZAK Z KFC? ;D wtedy natchnęła mnie taka myśl i zniknęła z prędkością błyskawicy. Pomyśłam, eee to nie możliwe. Ale tak! Zrobił to ;D uklęknął na kładce, w samo południe, przed mnóstwem osób, turystów i rowerzystów i zapytał: "Czy zostaniesz moją żoną".
Goś: Że co? Serio? Na prawdę? Już? :serce: (całuję go, śmieję się i płaczę na przemian; ale on jakoś patrzy na mnie tak wyczekująco hmmm... ? aaaaaaaaaaaa!
TAK TAK oczywiście że tak :uscisk:
Przechodnie bili nam brawo, musiałam pomóc podnieść się mojemu już NARZECZONEMU 8) Z racji tego, że PM ledwo doszedł do samochodu, pojechaliśmy prosto do domu. Tam czekał na mnie szampan, czekoladki i wieeelki bukiet czerwonych róż. Byłam totalnie zaskoczona. Nie spodziewałam się wcale. Najgorsze, że byłam prosto po pracy, wyrwana od dzieciaczków w dresie (chociaż tyle że NAJECZKA ;D ), sportowej kurtce i wełnianej czapie :P
Oczywiście wklejam Wam zdjęcie pierścionka :)
(http://images65.fotosik.pl/431/58bf80d660183ed7med.jpg) (http://www.fotosik.pl)
Lepszego sama bym nie wybrała. Bardzo mi się podoba i w ogóle nie zmatowiał. Jak się okazało, zaręczyny miały się odbyć na naszej Majówce w Zakopanym, ale Włos nie okazał się zbyt taktowny w temacie i PM postanowił sprawę przyspieszyć :D powiedział, że gdyby kupił pierścionek, nie mógłby go trzymać w domu ani minuty, bo by nie wytrzymał i dałby mi go np. podczas zmywania naczyń :D tak więc, pierścionek został wybrany, kupiony i wręczony w ciągu ok. 5 godzin ;D 2 miesiące przed planowanym terminem. Moje zaskoczenie było tym większe, że 3 msc wcześniej zaręczyła się moja siostra. Może narazie wystarczy.
THE END
No to Alis nie zazdroszczę ;D strasznieeee dużo czasu nam zajęło przejrzenie - teraz wszystkiego jest tak dużo ! ::) ::) Frajda to będzie dopiero jak zaproszenia przyjdą :D mogę Wam wkleić tekst zaproszenia jaki stworzyłam łącząc kilka podpatrzonych schematów :P
„Trzy czwarte z miłości, dwie piąte z rozsądku,
ciut z wyrachowania, trochę dla porządku,
kapkę dla tradycji, tyci dla reklamy,
oświadczamy wszystkim, że się POBIERAMY!...”
zdobienie wewnętrzne nr 13
Małgorzata :D :D & Dominik ;D ;D
mają zaszczyt zaprosić
Sz. P. ...................................................................................
na uroczystość związania swych losów węzłem małżeńskim.
Naszą miłość przed Bogiem ślubować będziemy dn. 09.08.2014r.
o godz. 14.00 w Kościele NMP Królowej Świata w ;D
Po ceremonii Zaślubin, miło nam będzie Państwa gościć na przyjęciu weselnym,
które odbędzie się w Restauracji Wieliczka (ul. Reformacka 25).
Rodzice i Narzeczeni
zdobienie wewnętrzne nr 13
Goście drodzy, Goście mili, radość byście nam sprawili,
w szczęście nasze inwestując, kupon lotka nam darując.
Oszczędzając kwiatów moc, co by zwiędły w jedną noc.
Uprzejmie prosimy o potwierdzenie przybycia do dn. 23.06.2014r.
Małgosia 0000000000
Dominik 1111111111
[/b]