Witamy w mokry chłodny czwartkowy ranek

nie mogę się do domu przyzwyczaić, tak tu puusto, przestrzennie

u rodzców dom na głowie był

zawsze pełno ludzi, głośno - działo się
Pierwsza myśl, po przekroczeniu progu mieszkania - "jejku, jak tu pstrokato!"

wynajmujemy mieszkanie, w którym właściele nie popisali się znajomością kolorów i tego jak one działają na wnętrze

i tego, że tapeta w rajskie ptaki, plus ciemny wzorzysty komplet wypoczynkowy nie do końca do siebie pasują

i mogłabym tak wymieniać dalej, ale po co?

jak ja już chcę na swooojeeeeeeeeeee!
za to Tymek ładnie spał w nocy w swoim łóżeczku!

trzeba było kilka razy przyjść do niego i go pogłaskać, podac smoczka itd, ale generalnie nocka super! Bo u rodziców spaliśmy razem, bałąm się, że się synuś przyzwyczai...
teraz tylko musimy przyzwyczaiś się spowrotem do leżenia na brzuszku, bo się nam szkrab rozpuścił
jeszcze jedna mała refleksja dotycząca wczorajszej podróży - nigdy więcej nie pojadę z Tymkiem busem! OSoba, która miała przyjechac po nas na lotnisko do berlina, niestety nie mogła, więc musieliśmy zamówić sobie busa do szczecina. Taka podróż z małym dzieckiem to jest koszmar!
Wsiadamy do busa - na siedzeniu nie mieści się Tymka fotelik - grrrrrr!
znalazłam miejsce, gdzie się udało wcisnąć - przy drzwiach! Zimno, wieje, ludzie wsiadają, więc póki co trzymam Tymka na swoim siedzeniu na kolanach. Nagle kierowca rusza i nie interesuje go czy wsadziłam dziecko do fotelika, czy nie!! Tymuś zaczyna płakusiać mocno - panika w oczach, nie ma jak się zatrzymać, muszę wyciągnąć dzieciaczka z fotelika i lulać na rękach. Dobrze, że kierowca nie musiał gwałtownie hamować!!! Płakał pół godziny, a ja miałam duszę na ramieniu. Nie ma mowy o postoju, bo bus był i tak koło godziny opóźniony! masakra!
a ja myślałam, że podróż samolotem będzie większym wyzwaniem!