Dokladnie jak Ania pisze, z Adasiem mialam czas na uzalanie sie nad soba i cierpienia lezac na kanapie, teraz nie ma juz tego luksusu (hehe, kto by pomyslal, ze tak kiedys napisze), ide wymiotowac, on sobie w tym czasie grzebie w szafkach w lazience, albo zjada papier, ogarniam sie i tyle. Tak na prawde, okolicznosci zmuszaja do trzymania sie w kupie. Ale przyznam, ze troche poleguje jak mi jest na prawde zle, on sie ladnie sam bawi, wiec nie mam problemu. No ale mowie, jeszcze takuego hardcoru nie ma, jak bedzie gorzej to poprosze psiapsiolke zeby na dwie-trzy godzinki wpadala troche pomoc, ona jest jak druga mama Adasia to sie tylko ucieszy