Witam wieczorowo

Ja mam mały problem, hmmm w sumie to duży jak dla mnie... Chodzi o to, że od kiedy mój K dowiedział się o ciąży, to mi odmawia seksu... Lekarz nie ma nic przeciwko żebyśmy się kochali, ja chodzę ciągle, krótko i dosadnie mówiąc, napalona jak jakaś marcowa kotka a co próbuję zaciagnąć K do łóżka to on nie bo to, nei bo tamto- ostatnio usłyszałam że go boli głowa

Próbuję z nim rozmawiać, a on że ma opory że coś się stanie dziecku... Odsyłam go, zeby poczytał o ciąży, zabieram na wizyty do lekarza, żeby usłyszał od gina, że wszystko ok i nie ma żadnych nieprawidłowości...ale to chyba nic nie daje

Czy Wy też miałyście taki problem? Jak tak to jak sobie z nim poradziłyście?
Doceniam, że jest troskliwy i się martwi o zdrowie moje i dziecka- ale kurcze no bez przesady... Nie wyobrażam sobie następnych kilka miesięcy żyć w abstynencji

A wibrator kurde to nie facet- tak bym się chciała czule pokochać, popieścić a tu nic i żadnych perspektyw na poprawę

Jestem kompletnie załamana, jak ja odmawiałam seksu, to np źle się czułam, i to naprawdę a nie że udawałam, taka instytucja jak "nie, bo boli mnie głowa" jest dla mnie kompletnie nieznana... Czuję się taka odtrącona przez to, nieatrakcyjna i niespełniona
