Ja huśtawek nastroju może nie mam... ale ostatnio zroblam się mega nerwowa... Nie raz się mojemu mężowi po uszach za nic dostało
A co do psa, to różni ludzie mogą mieć różne opinie... Ale dla mnie jest to coś niesamowitego, jak moja Daisy przychodzi do mnie i przytula się do brzucha. Uwielbia, gdy się rusza. Zresztą, Dominik też ją lubi, bo zazwyczaj gdy ona się przy nim kładzie, to w brzuchu zaczynają się tańce

Ja dużo mówię i do brzuszka, i do psa... I chcąc nie chcąc, nie mając tego na celu, doprowadziłam do tego, że na pytanie "Gdzie jest Dominik, Daisy?" ona podlatuje i wtrynia mi się na kolana, nosem trącając mnie w brzuch. Gdy ktoś kto nie jest w ciąży

weźmie naszego psiaka na kolana, to nie tuli się do brzucha i nie zachowuje się tak, jak przy moim brzuszku. Najlepsze jest to, że gdy odwiedziła nas kuzynka w początkowej ciąży, Daisy.. przytuliła się jej do brzucha. Pies wyczuwa takie coś.
I teraz, widząc taki obraz, tego jak pies się przywiązuje do jeszcze nienarodzonego maleństwa... Czując, że i dziecko reaguje na to małe włochate stworzenie... Mam ochotę palnąć w łeb kogoś, kto pyta się mnie "czy oddajemy psa po porodzie". Serce by mi pękło.