Wiecie co, po powrocie z pl. jakoś dziwnie jest. Sama niewiem czy to dobrze czy żle. Otóż pomimo tego że sporo spraw do załatwienia jeszcze przed nami, na co będziemy mieli 2,5 tyg przed ślubem będąc w domku. Orkiestra mnie wkur... kamerzysta nie odbierał telefonów, itp. Wogóle się nie denerwuje, jakoś to po mnie spływa że nie wszystko jest załatwione. Myślę sobie- jakoś będzie, być może to dlatego że mój starszy brat i bratowa widząc jak się denerwuje obiecali mi pomóc

? To są jedyne osoby na których mogę polegać. Zwłaszcza po przykrej sytuacji z J siostrą, D (nie tą która ślubowała),. Otóż sprawiła mi ona przykrość, bo byliśmy tydzień przed weselem ich siostry, mieliśmy problem z dokumentami, księdzem, chciałam kupić obrączki garnitur itp. ogólnie pisząc mieliśmy kupe latania i załatwiania z naszym ślubem. A Jarka sis wygarneła nam po ślubie ich siostrzyczki że nic im nie pomogliśmy. Taki wkur... mnie wziął że szok, miałam ochote krzyczeć, bo jestem na ogół wybuchową osobą, ale się powstrzymywałam i starałam się jej wytłumaczyć że mamy swoje sprawy też do załatwienia. Atmosfera zrobiła się gorąca, sis gadała że mogliśmy przecież przyjechać i troszke pomóc - (

mam do nich 70 km to nie jest hop siup) póżniej mi wygarneła że nic nie wiedzą o sprawach związanych z naszym weselem. Ale mnie wkurzyła, wtedy jej wygarnełam, ze tak naprawde to nikt od nich nigdy się nie zapytał jak nam idzie organizacja wesela, czy coś pomóc. Rozmowa zakończyła się na moim stwierdzeniu ze chyba oni myślą że ja chce odciąć J od nich, a tak nie jest. Wiecie co, przykro mi było, bo pół roku temu J tata powiedział mi coś bardzo przykrego, nie chciałam już do nich jechać ale stwierdziłam, że to będzie również moja rodzina, dziadkowie, ciocie i wujkowie naszych dzieci. Dlatego jeszcze podczas tamtego urlopu ich odwiedziłam. Kiedyś jeżdziłam do J rodziców z przyjemnością, teraz... za każdym razem boje się ze ktoś mi coś wypomni, powie coś przykrego itp. zaczełam bać sie do nich jeżdzić. J jest bardzo przykro że do mnie tak podchodzą. Co prawda Ta sama siostra która mi to powiedziała po godzinie zmieniła zdanie i prosiła żebyśmy zapomnieli o tamtej rozmowie, jednak takich rzeczy sie nie zapomina. Ja wiem, zabrałamim Kochanego Jareczka, mieszkamy daleko od domu, nie przejął gospodarki (ale i tak ma alergie) , Jestem czasami wredna , wybuchowa, ale każdy ma wady, on też a jednak się kochamy. Od ponad 10 lat, i tak na zawsze.