srebrny,
Natulinek, to może założymy klub koszmarów sennych albo osobny wątek z tymi horrorami.
Mnie dziś dwie wersje wesel, całą noc mi się śniły chyba
byłam już po weselu ale nic z niego nie pamiętałam, bo jakiejś amnezji dostałam i że ryczałam, że po co to całe wesele było jak ja nic nie pamiątam
a to ja ślubu samego tez nie pamiętałam, ale mówiłam sobie, że dobrze, że jest kamerzysta, to sobie obejżę potem.... paranoja jakaś
W srócie to tak: z jakąś babą się cały czas kłóciłam, jedno wesle było na świeżym powietrzu w jakimś dole i przyjechała wywrotka, i chciała stoły zasypać.., orkiestra jakaś inna przyszła, goście się sałatką zatruli... i po weselu to w ogóle się okazało, że obrączki mają inny kolor niż mój pierścionek zaręczynowy i nie mogę ich razem nosić jak chciałam, a na koniec po weselu to ja poszłam do swojego rodzinnego domku, a T do swojego i rano zadzwonił do mnie i się pyta, czemu do swojego domu nie poszliśmy...